Leszek Miller: Gdzie urodził się Mateusz Morawiecki?

2018-02-21 3:00

Leszek Miller dla "Super Expressu".

Premier Morawiecki na konferencji w Berlinie obwieścił, że "w 1968 r. nie było w ogóle Polski". Ponieważ właśnie w tym roku mały Mateuszek przyszedł na świat, rodzi się pytanie, gdzie urodził się przyszły premier. Jeśli nie w polskim Wrocławiu, to może w Breslau? Ale jeśli tak, to nie mógł przecież uczęszczać do polskiego liceum, na uniwersytet ani politechnikię. Nie mógł patrzeć na pomnik Jana XXIII ufundowany przez władze PRL w dowód wdzięczności za wyrażenie prawa Polski do Wrocławia i ziem zachodnich. Nie mógł w ogóle istnieć, bo gdyby w 1968 r. Wrocław nazywał się Breslau, to znaczyłoby, że III Rzesza rozwiązała ostatecznie nie tylko kwestię żydowską, ale i polską.

Szef rządu twierdzi, że w tamtych czasach zamiast Polski istniał reżim komunistyczny, który paskudnie traktował Żydów. Niewątpliwie "paskudnie" traktowała Żydów sanacja, której formacja Morawieckiego przygląda się z aprobatą. Na wyższych uczelniach obowiązywał numerus clausus i szalało getto ławkowe. Polak pochodzenia żydowskiego nie mógł zrobić kariery w wojsku, gdyż Żydów nie dopuszczano do stopni podoficerskich i oficerskich, do służby cywilnej zresztą też. Niszczono mienie żydowskie i głoszono hasła bojkotu żydowskich sklepów.

To nie znaczy, że w Polsce Ludowej antysemityzm został całkowicie wypleniony. Nie, ta zaraza ciągle była niebezpieczna. Czasem dawała o sobie znać silniej - jak w 1968 r., czasem przygasała. W każdym razie antyżydowskość postrzegana była jako coś wstydliwego, coś, co nie przystoi współczesnemu człowiekowi. Jeśli ktoś myślał inaczej, to się z tym krył, wiedział, że nie wypada, że wstyd. Dziś już nie ma wstydu, dziś już wypada.

Potwierdził to premier, udając się w Monachium na groby żołnierzy Brygady Świętokrzyskiej, tej części NSZ, która w 1944 r. odmówiła scalenia z Armią Krajową. I nie chodzi tylko o zarzut jawnej kolaboracji z Niemcami, ale o to, że organizacja ta, wywodząc się z frakcji ruchu narodowego zafascynowanej faszyzmem i wrogiej demokracji parlamentarnej, walczyła o Polskę, w której nie miało być miejsca dla Żydów.

Mateusz Morawiecki miał ocieplić wizerunek Polski za granicą. Ostatnie tygodnie aktywności premiera dowodzą, że skutki przeszły oczekiwania. Szef rządu zadziałał jak bomba termobaryczna, której bezskutecznie poszukuje ekipa Antoniego Macierewicza.