Leszek Miller

i

Autor: Piotr Kowalczyk

Leszek Miller: Flauta

2012-10-24 4:00

Wchodzimy w najważniejszą fazę każdej parlamentarnej jesieni - debatę budżetową. PO prezentuje podatnikom już swój szósty budżet. Nie da się o nim powiedzieć, że jest przełomowy. To budżet bezradny. Nie rozumiem np., dlaczego gospodarka światowa rozwija się w tempie 3-4 proc. rocznie, a Polska truchta w stronę dwóch procent? Polska jak powietrza potrzebuje rozwoju w tempie 5 proc., nowych miejsc pracy, nakręcania koniunktury gospodarczej…

W naszym programie gospodarczym pokazujemy, gdzie są na to pieniądze. Rząd zaś od niedawna głosi to samo, lecz planuje to zrobić za pomocą pieniędzy, których nie ma, ale ma mieć. A co, jeśli nie będzie miał? Czy i na polskich ulicach zapłoną opony? Wykluczyć tego nie można, tym bardziej że Polska jest krajem największego rozwarstwienia dochodów w Europie. Niesprawiedliwość społeczna zawsze grozi rewolucją.

PiS zresztą tylko na nią czeka, wręcz do niej bezwstydnie podjudza. Trzeba mieć tupet Jarosława Kaczyńskiego, żeby w pustych halach byłej fabryki traktorów w Ursusie lać łzy nad bezrobociem i apelować o odbudowę polskiego przemysłu. Nie trzeba go było niszczyć! Już nie mówię o ideologicznym szaleństwie naszej transformacji, kiedy wszystkie ugrupowania wywodzące się z Solidarności ochoczo pomagały Leszkowi Balcerowiczowi unicestwiać "socjalistyczne molochy przemysłowe". Ale przecież ostateczny pogrzeb Zakładów Mechanicznych Ursus nastąpił w 2006 r., za rządów PiS! To wtedy fundusz inwestycyjny za 94 mln zł kupił fabryczne tereny. W zabytkowym budynku z logo firmy "ZM Ursus" mają być lofty, reszta idzie pod "miasteczko Ursus". Inżynierowie, którzy w 1945 z narażeniem życia wyruszali na zachód, by odzyskać wywiezione przez Niemców maszyny i jak najszybciej wznowić produkcję, w grobach się przewracają,. PiS opowiada bajki dla młodzieży, która nie ma pojęcia, jak naprawdę wyglądała nasza niedawna przeszłość.

PO zaś bajkami karmi dorosłych. Do lawiny obietnic dołożyła właśnie obietnicę finansowania przez państwo in vitro. Świetnie. SLD-owski prezydent Częstochowy, który jako pierwszy w Polsce ogłosił taki program, znalazł naśladowcę. Premier oczywiście nie powołuje się na autora pomysłu - sam mężnie przyjął go na klatę. Również inspirację do podjęcia próby rozkręcenia koniunktury, ratowania rynku pracy, zaczerpnął z SLD-owskiego programu. Brawo, tylko że my mamy program całościowy, dobrze obliczony, sprawiedliwie rozkładający na obywateli ciężary i obowiązki. Rząd tymczasem umyślił sobie, że sytuację gospodarczą uratuje spółka Inwestycje Polskie. Idźmy dalej tą drogą - całą Polskę przekształćmy w spółkę prawa handlowego. Potem przygotuje się prospekt emisyjny i wprowadzi kraj na giełdę. Skoro na giełdzie kupuje się wszystko, to takie miłe okolice w środku Europy też znajdą nabywców.

Rząd, demonstrując swą rzekomą wrażliwość społeczną, w rzeczywistości brnie w ślepą uliczkę neoliberalizmu. Ręka, którą wyciąga do ludzi, ciągle jest słabsza od ręki wyciągniętej do rynków kapitałowych. Kapitulacja wobec przeciwników tzw. ozusowania umów śmieciowych to najlepszy dowód uległości tej władzy wobec mocnych i braku litości dla słabych.

None