W Belgii już prawie pięćset dni obywatele żyją bez rządu i wszystko jakoś działa... Polska też sobie poradzi, bo większa, no i rząd ma zostać powołany już może w grudniu jako prezent na mikołajki.
To, iż stary rząd spokojnie sobie administruje, zwycięzcy świętują, przegrani liżą rany, a neofici pobrzękują szabelkami, jakoś specjalnie obywatela nie niepokoi. Dziennikarze nadal spekulują, piszą scenariusze, doradzają i pośredniczą w umawianiu polityków (tak, jakby ci ostatni nie potrafili posługiwać się komórkami), starając się podgrzewać atmosferę, która bardziej zmierza ku spokojnej jesieni niźli tropikalnym tajfunom.
Sensacją dnia stają się ludzie, o których szybko się zapomni - jakiś poseł, który dopiero po wyborach zorientował się, że startował nie z tej listy co trzeba, i o dziwo dostał się do Sejmu; inny, który będąc w życiu przed parlamentem biznesmenem ze zdumieniem stwierdza przed kamerą, iż w interesach trzeba być uczciwym, a w polityce można oszukiwać...
Prawie dwa miliony obywateli nie martwi się, czy będzie musiało poprawiać swoje PIT-y, złożone w ostatnich latach, bo sąd administracyjny uznał, iż pakiety medyczne, które otrzymali od firm jako bonus do pensji, muszą być opodatkowane. Może nowy minister finansów ogłosi abolicję? Pozostali obywatele, bez dodatkowych ubezpieczeń medycznych, też jakoś ich potencjalnymi kłopotami się nie przejmują - np. na Śląsku niektórzy ze zdiagnozowaną zaćmą martwią się, czy nie oślepną do czasu planowanej na 2014 r. operacji (tak, trzeba czekać trzy lata).
Ponad 2 miliony osób żyje poniżej minimum socjalnego (dla czteroosobowej rodziny to nieco ponad 1200 zł miesięcznie), a ponad 6 mln zbliża się do granicy ubóstwa. Nie można tych GUS-owskich danych przemilczeć...
Państwo jest dla Polaków wartością samą w sobie, nawet jeśli jest częścią europejskiej wspólnoty. Dlatego odpowiedzialni politycy, nawet jeśli są w partii opozycyjnej wobec rządzących, powinni wspierać wszystkie propaństwowe działania. Jednak kiedy skończy się spokojna jesień i zaczną być może pojawiać się kłopoty, opozycja musi przy każdej sprawie wnoszonej przez rządzących zadać sobie pytanie, czy proponowane rozwiązania są także korzystne dla ludzi, bo nie jest to zawsze jednoznaczne z korzyściami dla państwa.
Kiedy pękną wreszcie nadmuchane w czasie wieczoru wyborczego balony, gdy okaże się, jak trudno jest wypełniać wyborcze obietnice, jeśli się nie ma większości, by je wprowadzić w życie; gdy opadnie do końca kurz na arenie, na której odbyły się igrzyska, zaczną pojawiać się pytania o chleb. A raczej o to, jak sprawiedliwie dzielić bochenek, którym dysponujemy.
Czy damy się ogarnąć jesiennej, otulającej i nieco tumaniącej mgle, czy też nie czekając na grudniowe wystąpienie przyszłego premiera, zadamy sobie wcześniej kilka ważnych pytań i poszukamy na nie odpowiedzi? Czasami niewielki chór śpiewający czysto bardziej trafia do serca słuchacza niż wielka orkiestra dęta, zagłuszająca wszystko bębnami i tubami...