Leszek Miller

i

Autor: Super Express

Leszek Miller: Droga po zgliszczach

2020-04-22 6:28

Czy wziąć udział w zbliżających się wyborach prezydenckich? Ja nie wezmę, gdyż po drodze do skrzynki pocztowej musiałbym przejść po zgliszczach demokratycznego państwa prawa.

Z równą uwagą patrzę na dzień głosowania jak i całą kampanię wyborczą. Wiem, że wybory to nie tylko głosowanie, a złożony mechanizm, w którym uczestniczą zarówno wyborcy, kandydaci do prezydentury, jak i organy administracji publicznej. Cały ten proces musi się opierać na jasnych i jednoznacznych normach konstytucyjnych. Prawo wyborcze musi być stabilne, a proces jego zmian nie może budzić żadnych wątpliwości. Niestety, to co szykuje nam pisowska władza, jest zaprzeczeniem tych reguł.

Konstytucja powiada, że prezydent jest wybierany w wyborach powszechnych, równych, bezpośrednich i tajnych. Majowe wybory nie będą ani powszechne, ani równe, ani bezpośrednie, ani tajne. W ich „kaczyńskiej” wersji Państwowa Komisja Wyborcza – ustawowy organizator odpowiedzialny za prawidłowy przebieg wyborów - została od nich odsunięta. Zamiast PKW organizatorem tzw. wyborów będzie aktywista PiS i minister w rządzie premiera Morawieckiego, Jacek Sasin. Zamiast urny wyborczej będzie skrzynka pocztowa. Każdy kto uczestniczy w tej farsie chcąc nie chcąc autoryzuje jawny szwindel.

Nie brakuje ludzi, którzy myślą inaczej. Mówią: zagrajmy w grę Kaczyńskiego, bo w drugiej turze, zjednoczeni wokół tego, kto spośród nas uzyska najwięcej głosów, rozbijemy jego plany w puch. To pogląd głęboko naiwny. Jedynym celem prezesa Kaczyńskiego jest głosowanie w maju i wygrana Andrzeja Dudy w pierwszej turze. Dotychczasowy prezydent ma triumfować zgodnie z zasadą „nieważne, kto głosuje, ważne, kto liczy głosy”. Może zabraknąć wyborców, ale głosów do zwycięstwa nie zabraknie mu na pewno. Zresztą chyba nawet nie trzeba będzie ostro kombinować, bo kandydat PiS-u nie wnikając w przyczyny tego stanu rzeczy i tak ma dużą przewagę.
W innej sytuacji niż wyborcy są kontrkandydaci Dudy. Możliwość wzięcia udziału w debacie telewizyjnej i radiowej razem z urzędującym prezydentem, udział w ustawowym czasie antenowym w mediach publicznych, późniejsze zaskarżenie do Sądu Najwyższego wyników wyborów są silną motywacją na rzecz pozostania na placu walki. Zwłaszcza to ostatnie ma swoją wymowę. Inaczej wygląda, jeśli protest wyborczy składa oszukany pretendent, a inaczej, jeśli jakiś niezainteresowany bezpośrednio, zwykły wyborca.

Nie wolno zapominać, że majowe głosowanie będzie się toczyć w szczycie pandemii. Polskie Towarzystwo Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych oświadczyło, że warunki głosowania nie zapewniają ochrony przed zakażeniem zarówno członkom obwodowych komisji wyborczych, osobom głosującym, jak i obsłudze technicznej. Niesie przez to ryzyko nasilenia rozprzestrzeniania się zakażeń groźnym wirusem.

Eksperci nie mają wątpliwości - przeprowadzenie majowych wyborów, nawet w trybie korespondencyjnym, będzie niebezpieczne dla zdrowia i życia wszystkich osób uczestniczących w tym procesie. Takie ostrzeżenie być może podziała otrzeźwiająco. Nie liczę na prezesa, bo on wie swoje. Dla niego liczy się tylko reelekcja prezydenta Dudy, a nie zdrowie i życie Polaków. Może jednak dla ministra zdrowia ma to jakieś znaczenie? Miałoby, gdyby Łukasz Szumowski był lekarzem.

Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express KLIKNIJ tutaj