- Byliśmy w urzędzie miasta Żyrardów. Ucięliśmy pogawędkę z Panem prezydentem, który nas obdarował rozmaitymi podarunkami, zaczynając od pięknego, wielkiego kosza kwiatów dla mojej żony. Dostaliśmy specjalny dyplom od pana prezydenta i statuetkę. To jest taki „żyrardowski Oskar" przyznawany za specjalne zasługi i osiągnięcia. Potem z Panem prezydentem poszliśmy do sali ślubów. Wprawdzie trochę się ta sala zmieniła, inaczej jest umeblowana, ale to jest ta sama sala, w której 50 lat temu braliśmy ślub! - opowiada nam szczęśliwy były premier.
KONIECZNIE PRZECZYTAJ: Tak Miller poderwał żonę!
Po wizytce w urzędzie, małżonkowie mieli świętować wyjątkowy dzień w gronie najbliższych. - Przyjechała nasza rodzina spoza Warszawy, więc będziemy sobie w domu ucztować – zapowiada.
Zobacz też: Miller chce WKRĘCIĆ wnuczkę do polityki. Co ona na to?