Kalisz uważa, że gdyby tak postąpił, to byłby to przejaw wodzostwa, a tego nie znosi. To jak zniesie u swego boku Janusza Palikota, który stworzył właśnie ruch odimienny? Będą przecież razem. Kalisz sam mówi, że jako czwarty człon będzie, obok innych członów - Kwaśniewskiego, Palikota i Siwca - wspierał Europę Plus. Wiemy za to, czym ją mianowicie wesprze - programem dla Polski, który on - lewicowiec, tworzy razem z prawicowcem, przywódcą PJN Pawłem Kowalem. Co to jest PJN - nieważne, dość, że obaj panowie na piśmie wypowiedzą się, jak zmienić partie polityczne, by nie działały one dla dobra swojego aparatu, ale dla dobra społecznego. Banał goni banał i śmiech pusty ogarnia, bo przecież dopiero co mieliśmy show w postaci prezentacji pełnomocników regionalnych Europy Plus. Oznacza to, że Europa Plus właśnie tworzy swój aparat partyjny, którego istnienie Kalisza oburza. Czyżbyśmy więc mieli do czynienia ze wsparciem przez kontestację? Z członem wspierającym, ale krytycznym? Co ich to wszystko obchodzi, myślałem sobie, zjeżdżając kilkaset metrów w głąb ziemi, żeby spotkać się z górnikami kopalni "Zofiówka" w Jastrzębiu-Zdroju. Ostatni raz byłem w tym mieście w okolicznościach tragicznych. W 2002 roku jako premier przyjechałem do kopalni "Jas-Mos, w której zginęło 10 górników. Wtedy niczego więcej niż przyznanie rent specjalnych rodzinom tych 10 górników nie mogłem już zrobić. Gdy w poniedziałek przeciskałem się przez podziemne korytarze, przekonałem się, że ta praca nie straciła niczego ze swojej grozy. Mimo sprzętu i tak człowiek musi zjechać w czeluść ziemi, by w pyle, kurzu, z kilkusetmetrową warstwą skał i ziemi nad grzbietem pracować na chleb. Daję słowo, że nikt mnie nie pytał o podziały polityczne, o to, jak się zapisać do Kalisza czy do Europy Plus, tylko wszyscy, nie przebierając w słowach, mówili mi, co myślą o rządowych planach zmian w emeryturach górniczych czy odbieraniu górniczych "przywilejów". Słowo "przywileje" biorę umyślnie w cudzysłów, bo każdy, kto choć raz znajdzie się w górniczym wyrobisku, w mig dojdzie do wniosku, że nie chciałby tu pracować nawet za cenę jeszcze większych "przywilejów". Tam, na dole, w ciemnościach, z ciągłym strachem u boku, słowo "przywilej" ma zupełnie inny wymiar niż na powierzchni, a zwłaszcza w Warszawie. Obiecałem górnikom, że SLD jak zawsze nie zgodzi się na okrawanie ich poborów, rent, emerytur i tych "przywilejów". Racjonalizacja - tak, oszustwo - nie. Pora była wracać. W domu, przy kolacji znów ekran telewizora wypełnił sobą Ryszard Kalisz. Na pytanie, czy będzie kandydował na prezydenta Polski, z zamglonymi wzruszeniem oczami odpowiedział: jeśli będzie zaplecze, to tak. Po czym zorientowawszy się chyba, że przekracza granicę śmieszności, poprawił się: jeśli będzie zaplecze, to się zastanowię nad tym. Natomiast inny człon Europy Plus, były dziennikarz Andrzej Rozenek, na pytanie, czy będzie kandydował na prezydenta Warszawy, odpowiedział zupełnie poważnie: biorę to pod uwagę.
Leszek Miller: Człon
2013-04-17
4:00
Lada moment Ryszard Kalisz ogłosi, jaką konkretnie polityczną drogę wybiera. Jednak Rysiek nie byłby Ryśkiem, gdyby już teraz przed dziennikarzami rąbka tajemnicy nie uchylił: nazwa tego czegoś będzie się składała z trzech słów i żadne nie będzie jego imieniem ani nazwiskiem.