Leszek Miller

i

Autor: Piotr Kowalczyk

Leszek Miller: Co złego, to nie my

2013-07-31 4:00

Marzeniem prawicy jest za nic nie odpowiadać. Co najwyżej, gdy łapie się ją za rękę, tupie i krzyczy: psuliście razem z nami. Tak było, gdy na jaw wyszły skandaliczne "osiągnięcia" OFE, tak jest dziś, gdy wydało się, że fantastyczna kraina, o której opowiadał premier Tusk i minister finansów, nie istnieje. Budżet - parę miesięcy temu wspaniały - okazał się dziurawy jak durszlak. Na rząd przyszły więc ciężkie terminy. Ale rząd nie jest bez szans! Wielka dziura? Ustawy krępujące ręce? A ileż to roboty?!… Ustawy głosami PO i PSL można zmienić w jeden dzień.

Rząd może bezkarnie pozwalać sobie na takie figle między innymi dlatego, że od początku ma za sobą przyjazną część prasy. Co prawda media też już widzą, co się święci, ale sympatie pozostają. W sukurs idą mu więc nawet dziennikarze, którzy na co dzień znani są z solidności i dążenia do obiektywności. Z zaskoczeniem odnotowałem na przykład, że jest pośród nich pani red. Joanna Solska. Pani Nowakowska, pani Kublik, Wielowieyska, pan Gadomski - rozumiem… Ale pani Solska? Tymczasem to ona właśnie z mozołem próbuje nas dopisać do współwinnych zapaści finansów publicznych ("Dziennik Gazeta Prawna", 25 lipca). Pisze np. że "niebagatelny wpływ na wzrost polskich długów" miało podpisanie przez ówczesną prezes ZUS Annę Bańkowską umowy na informatyzację Zakładu. Tymczasem Anna Bańkowska i SLD zostawili tam po sobie otwarty system informatyczny, który w miarę rośnięcia bazy danych był zdolny to wszystko przyjmować, zakładać indywidualne konta wszystkim płatnikom i ubezpieczonym i przystosować Zakład do wymagań XXI wieku. Bałagan i koszty to dzieło Stanisława Alota, namiestnika AWS-UW na ZUS-ie. Alot nie znał się na tym ni w ząb. Wstrzymał prace nad informatyzacją i wprowadził aneks do umowy z wykonawcą, w wyniku którego, jak stwierdziła NIK, "wprowadzone zmiany były niezrozumiałe w kontekście opinii niezależnych ekspertów (…) z których wynika niewykonalność systemu". Co więcej, działania prezesa Alota "skutkowały znacznym podwyższeniem kosztów eksploatacji systemu". Nawet premier Buzek zrozumiał, że Alot to noga i go wywalił… I po co pani Solska to robi? Traci markę?…

Rząd premiera Tuska finanse państwa leczy snem i bajkami o "zielonej wyspie". Pani redaktor tak to się podoba, że za nic nie chce się obudzić. Już nawet nieprzyjazne dawnym czasom media biją na alarm, pisząc: "Minister finansów Jacek Rostowski przebił nawet Edwarda Gierka (…) Dług publiczny przyrósł od 2007 roku już o 347 mld zł, a za Gierka - o 81 mld zł"… A pani redaktor ciągle słodko śpi.

Jako polityk, który kierował rządem, rozumiem problemy Tuska z pustkami w państwowej kasie. Po AWS-UW i rządzie Buzka odziedziczyliśmy olbrzymie manko, ale w ciągu trzech lat, ścieżką 1-3-5, przeszliśmy do 5-procentowego wzrostu. Zaczęliśmy z zastanym zerowym wzrostem, skończyliśmy z plus 5. Otóż premier Tusk idzie dokładnie przeciwną drogą. Zaczynał z +5, a kończy na zerze i z kilkudziesięciomiliardową dziurą. Nawet red. Solska tego nie zmieni. Ale mam dla niej propozycję: niech poprze nasz pomysł, by NIK rozstrzygnęła, jak jest. Zbadanie tajemnic kreatywnej księgowości mistrza Rostowskiego to będzie dobry i pożyteczny sprawdzian rzeczywistej apolityczności nowego prezesa NIK.