Leszek Miller: "Bić k.... i złodziei"

2017-06-28 4:00

Marszałek Piłsudski, którego mit trzyma się w Polsce, mocno wyrażał prosty przekaz programowy zawarty w słowach: "bić k.... i złodziei". Demokratyczną konstytucję z marca 1921 roku nazywał "konstytutą-prostytutą", a scenę polityczną określał jako "burdel, serdel i pierdel". Za ratunek na wszystkie dolegliwości uznał wojskowy zamach stanu, który przeprowadzony w maju 1926 roku kosztował życie prawie 400 Polaków.

Eksperyment z dyktaturą generałów i pułkowników zakończył się straszliwą klęską wojenną mierzoną 6 milionami ofiar i trudnymi do wyobrażenia stratami materialnymi. Mimo to w symbolice i praktyce rządzenia dzisiejszej Polski można bez trudu odnaleźć echa prostych recept Piłsudskiego, co w przekonujący sposób zilustrował w swojej książce Rafał A. Ziemkiewicz.

Misję "bicia złodziei" realizują dziś dwie komisje sejmowe: do sprawy zbadania działalności grupy Amber Gold i weryfikacji procesów reprywatyzacji w Warszawie. Pierwsza czeka na Donalda Tuska, a druga na Hannę Gronkiewicz-Waltz. Pani prezydent zapowiedziała już, że nie przyjdzie, co do szefa Rady Europejskiej nie ma jeszcze jasności. Na razie komisja nicowała syna byłego premiera, starając się "wyjść" na ojca, co w przekonaniu pisowskiej części tego gremium udało się znakomicie. Niezależnie od zbożnej misji poszukiwania prawdy celem śledczych jest trwała kryminalizacja Platformy Obywatelskiej i w pewnej mierze PSL, przyprawienie im aferalnej gęby, z którą będą żyli przez lata i być może już nigdy się nie podniosą.

Hasło "bić k.." wcielają w pocie czoła dziarscy chłopcy z Młodzieży Wszechpolskiej. W Radomiu poturbowali jednego z uczestników manifestacji KOD, co można obejrzeć na wielu materiałach filmowych. Wśród oglądających był zapewne minister Błaszczak, bowiem komendant miejski policji stracił stanowisko. Nieszczęśnik nie wiedział, jak się zachować i wybrał najlepszy w jego mniemaniu sposób absencji policji na miejscu zdarzenia. Jak się okazało, nie był to dobry pomysł, bo przecież agresywni KOD-owcy mogli pobić pokojowych wszechpolaków, a takiego braku wyobraźni i czujności się nie wybacza.

Bieg wypadków na pewno umacnia tezy Ziemkiewicza i może zachęci autora, aby głębiej zinterpretował obecną sytuację polityczną na tle lapidarnego ujęcia "burdel, serdel i pierdel".