Leszek Miller: Barszcz ukraiński

2013-12-11 5:00

Ukraina nie pozwala o sobie zapomnieć. Jednak mimo że na Majdanie i wokół niego ciągle coś się dzieje, że dochodzi do przepychanek, to od tygodni nic się nie zmienia. Władza i Majdan Niepodległości spletli się w trudno rozerwalnym uścisku.

W tym zacietrzewieniu do Ukraińców nie dociera, że sami sobie zgotowali ten los. Od 20 lat nie są już republiką radziecką, mogli modernizować swoje państwo, stosunki gospodarcze, społeczne. Dobrze żyli z Rosją, mieli sympatię UE. Wiemy jednak po sobie, że proces głębokiej modernizacji państwa nie przebiega bezboleśnie, aż nadto dobrze poznaliśmy ból transformacji. Ukraińcy się na to nie zdecydowali. Kunktatorska polityka zagraniczna i wewnętrzna, brak jednoznacznych decyzji co do kierunków integracji gospodarczej mają swoją cenę. Po ponad 20 latach poradzieckich przekształceń ustrojowych poziom produkcji na Ukrainie jest o ponad jedną czwartą niższy niż w schyłkowej fazie Związku Radzieckiego. PKB na mieszkańca wynosi około 7,5 tysiąca dolarów, tj. 36 proc. polskiego poziomu.

Zobacz też: Kaczyński na Ukrainie pochwalił morderców?

Unia Europejska może i powinna pomóc Ukrainie wydostać się z zaklętego kręgu niemocy, Polska może mieć tu rolę do odegrania. Jednak w miejsce propagandowych zaklęć Unia Europejska powinna przygotować wizjonerski, ale realny projekt globalnej współpracy UE z Ukrainą i Rosją, a nie - co forsuje nasza prawica - z Ukrainą przeciw Rosji.

Panowie Buzek i Saryusz-Wolski nie powinni więc biegać do Kijowa, bo się spocą, a potem, nie daj Boże, przeziębią. Powinni siedzieć w Brukseli i pracować nad takim planem. Niestety, gołym okiem widać, że polska prawica tego nie ogarnia. Potrafi tylko drzeć szaty, że Rosja szantażuje Ukrainę swoim gazem, że przywiązuje ją z powrotem do imperium.

A przecież za kilka dni, 13 grudnia, te same środowiska polityczne, ci sami ludzie będą przekonywać, że gdy Polska stała na skraju konfrontacji ze Związkiem Radzieckim, mogła zrobić, co chciała. Wolność była rzekomo na wyciągnięcie ręki, tylko Jaruzelski jej nie chciał. To jak to jest? Dziś Rosja jest groźna, a wtedy Związek Radziecki był niegroźny? Był słabszy od dzisiejszej Rosji? Dziś rosyjskie interesy to niedopuszczalny szantaż gospodarczy, ale gdy ówczesny wicepremier Bajbakow zagroził, że ZSRR zmniejszy o połowę dostawy surowców energetycznych do Polski, to nie był szantaż? To były strachy na Lachy? Wojska Układu Warszawskiego zgrupowane wokół polskich granic to też była tylko pozoracja? Prawica ośmiesza się na każdym kroku, już nie tylko z samej siebie czyni pośmiewisko, ale nawet ze swojej polityki historycznej.

Przeczytaj: Służba bezpieczeństwa odbija Kijów! Najnowsze wiadomości z Ukrainy

Tylko że są sytuacje, kiedy zwłaszcza Polakom nie powinno być do śmiechu. Oprócz demonstracji miłości do UE na Majdanie budzą się demony. Tzw. prawej strony Euromajdanu nie pokazują telewizje, nie zaglądają tam dziennikarze. A tam rozkwita, pręży się jaskiniowy nacjonalizm, tam recytuje się antysemickie wiersze, paraduje się z faszystowskimi znakami, głosi się jedność ukraińskiej krwi. Żaden z walczących o europejskie standardy liderów nie odcina się od tego. Także panowie Buzek i Kaczyński radośnie wznosili banderowski okrzyk "Sława Ukrainie", niepomni, że na dźwięk tego okrzyku dzieciom i wnukom dawnych mieszkańców Wołynia, Bieszczad, Rzeszowszczyzny, Lubelszczyzny i Podkarpacia do dziś skóra cierpnie.