Tysiące świateł, cisza i skupienie to piękna polska tradycja niespotykana gdzie indziej. Ma ona swoją długą historię osadzoną zarówno w chrześcijaństwie jak i w kulturze i obyczaju. Nakazują one otaczać groby zmarłych szacunkiem i respektem. Zadumą i wspomnieniem wspólnie przeżytych lat. Pomijając aspekt religijny, 1 i 2 listopada są dla Polaków również dniami Pamięci Narodowej. Okazją do uczczenia daniny krwi jaką nasz naród zapłacił za wolność i niepodległość.
Nie wszędzie jednak Dzień Wszystkich Świętych ma tak poważny i uroczysty charakter. W Stanach Zjednoczonych obchodzi się Halloween, którego najbardziej znanym symbolem jest wydrążona w dyni „głowa” ze świecącym w środku światełkiem. Amerykanie dzieciaki mają w zwyczaju tego dnia przebierać się w różne kostiumy i maski. Chodzą od domu do domu z pytaniem „trick or treat?” (cukierek albo psikus). Na moim osiedlu przybywa z roku na rok dzieci, które w fantazyjnych przebraniach domagają się tego samego co ich amerykańscy rówieśnicy. Lepiej być przygotowanym na ich wizyty.
Na dalekich Filipinach na cmentarzach spędza się nie tylko dzień, ale i noc. Na grobach są nie tylko świece i kwiaty, ale balony i inne ozdoby. W pobliżu widać stoiska z pożywieniem i namioty. Słychać głośną muzykę i śpiew. Uroczystości mają bardziej charakter radosnego pikniku niż polskiego 1 listopada.
W Bułgarii odwiedzający groby polewają je czerwonym winem. Cerkiewna tradycja mówi, że można spożyć jeden kieliszek wina przy grobie bliskiej osoby, ale nie z tej samej butelki, z której uprzednio wylało się trunek. Ponadto na cmentarz można przynieść specjalną potrawę własnego wyrobu: gotowaną pszenicę, do której dodaje się cynamonu i orzechów.
Jak widać pierwsze dni listopada spędza się różnie. Cmentarne uroczystości mają jednak wspólną cechę. Pamięć, która zabija śmierć. Jak napisała nasza noblistka: "Umarłych wieczność dotąd trwa, póki pamięcią im się płaci".