"Super Express": - Prezydent, ogłaszając weto do dwóch projektów ustaw, zaskoczył protestujących, media, ale mam wrażenie także polityków PiS oraz opozycję, która wydaje się nie wiedzieć, jak zareagować. Decyzja zapadła dopiero dziś rano?
Krzysztof Łapiński: - Nie było jednego momentu, decyzja zapadała przez ostatnie dni.
- Prezydent wspomniał o swojej rozmowie z Zofią Romaszewską.
- Prezydent odbył wiele rozmów w sprawie tych ustaw, ale rzeczywiście bardzo liczy się ze zdaniem pani Zofii Romaszewskiej. To nie tylko legenda opozycji antykomunistycznej, ale obecny doradca Prezydenta RP, co warto podkreślić, komentując tę sprawę. To naturalne, że w takich sprawach rozmawia się z doradcami.
- W związku z tymi trzema ustawami prezydent znalazł się w dość trudnej sytuacji. Można odnieść wrażenie, że był zaskoczony nie tylko treścią, lecz także sposobem procedowania. PiS zbagatelizował głowę państwa?
- Prezydent RP jest pierwszym obywatelem, ma bardzo silny mandat społeczny przez wybór w wyborach powszechnych. I myślę, że warto kluczowe kwestie i reformy konsultować i omawiać z nim. Tu niestety został zaskoczony w ostatniej chwili. Zabrakło tych rozmów. Ale zdecydowały kwestie oceny ustaw.
- Andrzej Duda ma za złe PiS postawienie go w tej sytuacji?
- Prezydent brał pod uwagę kwestie merytoryczne, a nie kwestię zaskoczenia lub nie.
- Mają się pojawić nowe projekty zmian w KRS i Sądzie Najwyższym, tym razem autorstwa prezydenta.
- Tak zapowiedział prezydent, że w ciągu najbliższych miesięcy pojawią się te propozycje. I będą konsultowane z różnymi środowiskami politycznymi, społecznymi i prawniczymi. Prezydent będzie chciał wysłuchać różnych stron, żeby nie było zarzutu, że coś powstaje po cichu, na szybko, z zaskoczenia.
- To będzie projekt idący w kierunku czegoś pomiędzy obecnym stanem prawnym a propozycjami ministra Ziobry?
- Prezydent dostrzega konieczność zmian, obecna sytuacja jest nie do utrzymania i wymiar sprawiedliwości wymaga reformy. O tym, jaki ostateczny kształt to przyjmie, za wcześnie jest jednak jeszcze mówić.
- Wielu wyborców PiS uzna, że prezydent "zdradził", że zaprzepaścił szansę na szybką zmianę w wymiarze sprawiedliwości, że zareagował po telefonie Angeli Merkel, że "człowiek z Unii Wolności wyjdzie, ale Unia Wolności z człowieka nie"...
- Prezydent podjął decyzję z pełną świadomością wszelkich konsekwencji, jakie ona niesie. Wynikała z poczucia odpowiedzialności za Polskę.
- Niesie "szorstką przyjaźń" z prezesem Kaczyńskim i rządem?
- Prezydent liczy na dobrą współpracę z większością rządową dla dobra obywateli, dla Polski. Wierzę, że projekty przygotowane przez prezydenta nie tylko nie zakłócą, ale poprawią tę współpracę.
- Ogłaszając decyzję o wecie, prezydent, mówiąc kolokwialnie, przejechał się po ministrze Zbigniewie Ziobrze.
- Prezydent nie odnosił się z jakąś personalną niechęcią do jakiegokolwiek polityka. W ustawie nie jest zapisane, że prokuratorem generalnym jest akurat minister Ziobro, prokuratorzy się zmieniają, chodziło tylko o generalną pozycję tego urzędu.
- Tylko.
- Tak, tylko. Nie ma sensu doszukiwać się tu drugiego dna, chodzi o zasady. I każdego prokuratora generalnego, który miałby w przyszłości takie uprawnienia. Zwracała na to uwagę też pani Romaszewska.
- Weto oznacza koniec demonstracji? Czy będą i tak, bo nie chodzi o wymiar sprawiedliwości, ale o to, że po prostu nie lubi się Dudy lub PiS?
- Mam nadzieję, że demonstrujący zobaczą, że jednak po dzisiejszych decyzjach ich protesty nie mają już większego sensu i podstaw merytorycznych.
- Opozycja wciąż chce protestować.
- Żyjemy w wolnym, demokratycznym kraju, każdy, kto chce, może pokojowo i legalnie demonstrować.