W Paryżu odbyła się wczoraj dyskusja "Stan demokracji i rządów prawa w Polsce". Zorganizowała ją komisja spraw politycznych i demokracji przy Zgromadzeniu Parlamentarnym Rady Europy. Wiceszef "Gazety Wyborczej" był jednym z zaproszonych gości. Mówił wczoraj o sytuacji mediów pod rządami PiS. - Jednym ruchem wymieniono zarządy i rady nadzorcze TVP i Polskiego Radia - tłumaczył. - Natychmiast na szefa TVP powołano członka rządu, spindoktora PiS, autora wielu kampanii wyborczych tej partii - wskazał na swojego rodzonego brata i oskarżył, że pod jego rządami zmuszono do odejścia lub zwolniono 65 dziennikarzy. - To czystka, jakiej nie pamięta TVP od 1989 roku - wyjaśniał starszy brat. Mówił też, że trudną sytuację mają media prywatne, wśród nich "Gazeta Wyborcza". - Niemal codziennie otrzymujemy anonimowe pogróżki. Gdy grozi się nam śmiercią, składamy do prokuratury doniesienia o przestępstwie - oświadczył wiceszef "Gazety Wyborczej. - W sytuacji paraliżu instytucji demokratycznych (...) ostatnim gwarantem liberalnej demokracji pozostają tylko niezależne od rządu wolne media - zakończył redaktor.
Zobacz: Szymon Majewski o pracy w TVP: Odmówiłem Kurskiemu, bo chciał cenzurować żarty