Kempa i Kursk nie jadą do Brukseli
Wydawało się, że ich nazwiska będą wyborczymi pewniakami. Beata Kempa ubiegała się reelekcję do Parlamentu Europejskiego na Dolnym Śląsku. Chociaż startowała z listy PiS na drugiej pozycji, wyborcy nie dali jej większych szans. Zdobyła ok. 86,9 tys. głosów, ale to stanowiło zaledwie 7,54 proc. ważnych głosów w okręgu wyborczym, czyli za mało, aby wygrać wybory. Z kolei Jacek Kurski, były szef Telewizji Polskiej i były urzędnik Banku Światowego, wypadł jeszcze gorzej. Startował z drugiego miejsca na Mazowszu, gdzie PiS było liderem (prawie 50 proc. głosów w skali województwa), ale uzyskał poparcie tylko 32 tys. wyborców czyli zaledwie 4,49 proc. głosów w okręgu.
Barbara Nowacka brutalnie o wyniku Lewicy i Trzeciej Drogi. "To się pan Szymon doczekał"
Były prezes telewizji bez powrotu do polityki
– Sposób sprawowania przez Jacka Kurskiego prezesury w telewizji publicznej, czyli radykalizacja przekazu, musiał być źle odbierany przez część wyborców Zjednoczonej Prawicy. Z kolei żelazny elektorat PiS woli sprzyjać politykom zakorzenionym lokalnie - dlatego Kurski przegrał – tłumaczy politolog z Uniwersytetu Warszawskiego, prof. Rafał Chwedoruk (55 l.). – W przypadku pani Kempy decydujący mógł być kryzys wizerunkowy jej ugrupowania - Suwerennej Polski, który na naszych oczach się rozgrywa – dodaje ekspert.