Powiedzieć, że szału nie ma, to nie powiedzieć nic. W niedzielnych wyborach do Parlamentu Europejskiego Trzecia Droga zdobyła 6,91 proc. głosów Polaków, zaś Lewica 6,3 proc. W rozmowie z Interią wynik drugiego z komitetów bardzo surowo oceniła minister edukacji Barbara Nowacka. - Wynik bardzo słaby. Po pierwsze słaba kampania. Jeździłam dosyć dużo na różne spotkania i widziałam, jak kampania wygląda. Na Pomorzu Lewicy w ogóle nie było widać. Widziałam raptem kilka plakatów. Kampania nie była mocna. Myślę, że Lewicy szkodzą też wewnętrzne napięcia i kłótnie - oceniła bezkompromisowo.
Zobacz: Beata Szydło zdetronizowana. To on uzyskał najlepszy wynik w kraju!
Podała przy tym przykład Łukasza Kohuta, który z list KO zdobył mandat na Śląsku. - Nie wpuszczono go na "jedynkę", zdobył w KO mandat, a "jedynka" Lewicy ze Śląska nie. Lewica nie bierze mandatu z "czerwonego" Śląska, bo jest wewnętrznie skłócona. Ja im życzę dobrze, jak wszystkim partiom koalicyjnym, ale to może refleksja, że warto się wzajemnie wspierać, a nie kłócić - oceniła liderka Inicjatywy Polskiej.
Galeria poniżej: Wybory do Parlamentu Europejskiego sztab Lewica
Jak się okazuje, na zwycięską KO zagłosował w tych wyborach co trzeci wyborca Lewicy z wyborów 15 października. W przypadku Trzeciej Drogi ten procent jest jeszcze wyższy - aż 34 proc. wyborców Trzeciej Drogi sprzed pół roku tym razem wybrało koalicję Donalda Tuska. Nowacka nie omieszkała przy tej okazji wbić szpili w marszałka Sejmu. - Specyficzna była konstrukcja wyborów z 15 października. Bardzo dużo głosów było tzw. głosami ratunkowymi. Przecież Donald Tusk apelował o głosowanie na mniejszych koalicjantów. Zresztą marszałek Szymon Hołownia mówił, że zaraz zobaczymy, ile było tych głosów ratunkowych. No to żeśmy zobaczyli. No to się pan Szymon doczekał i zobaczył, że tych wyborców mieli tak naprawdę mniej niż sądzili - stwierdziła Nowacka.