Super Express: Pani ma swoją teorię na temat tego co kilka dni temu wydarzyło się w Białym Domu podczas spotkania prezydentów Trumpa i Zełenskiego?
Krystyna Kurczab-Redlich: Ludzie o wiele mądrzejsi ode mnie, np. były amerykański ambasador w Moskwie, powiedzieli już, że to była ustawka. To nie był przypadek. Przecież najpierw miały się odbyć rozmowy, a później wspólna konferencja prasowa w Gabinecie Owalnym.
- A w międzyczasie podpisanie umowy ws. minerałów ziem rzadkich.
- Tymczasem żadnych rozmów nie było. 15 minut po przyjeździe Zełenskiego wprowadzono go na salę, od razu pod ogień różnych pytań. W przyjęciu Zełenskiego w Białym Domu ze strony Trumpa nie było niczego przyjaznego. Zaczęło się od głupiej uwagi dotyczącej ubrania, mimo że Zełenski od początku wojny mówił, że garnituru nie założy aż do czasu jej zakończenia.
- Nie pierwszy w historii, tak już robił Churchill.
- Cały ten atak był sprowokowany przecież nie przez Zełenskiego, tylko przez wiceprezydenta Vance’a. Słowa o tym braku wdzięczności… to wszystko było postawieniem Zełenskiego pod ścianą.
- Wielu jednak mówi, że dla dobra sprawy, dla dobra swojego kraju powinien był się pohamować, spuścić głowę i nie ulegać emocjom. Co im pani odpowie?
- Ciekawa jestem jak oni by się zachowali na miejscu prezydenta walczącego i wykrwawiającego się od trzech lat kraju, który zostaje postawiony w pozycji chłopczyka mającego uklęknąć i całować w rękę prezydenta Trumpa. Przecież to, że Trump gra w rosyjskiej drużynie jest bardzo widoczne.
- Jak to się stało, że amerykański prezydent gra w drużynie z Rosją?
- Nie wiem czemu milczy się na temat tego, że były szef kazachskiego KGB powiedział wprost, że od 1987 r. Donald Trump jest uwzględniony w rejestrach jako ich człowiek.
- Mamy traktować Trumpa jako agenta rosyjskiego wpływu?
- Tak, co zaraz udowodnię. Do Jałty doprowadziły działania agentów GRU, którymi otoczony był nieświadomy tego Roosvelt. W tej chwili jednak wygląda na to, że otoczenia nie potrzeba. Że Trump jest bardzo silnie związany z Moskwą. Już w 1986 r. został zaproszony przez radzieckiego ambasadora Jurija Dubinina do Moskwy nie przez przypadek. (…) Do wizyty dochodzi rok później i zostaje ona w całości opłacona przez Związek Radziecki. Od tego momentu stosunki Trumpa z Rosją są coraz silniejsze. Między Rosjanami a ludźmi Trumpa doszło do ponad 140 kontaktów, także poprzez jego dzieci. Doszło nawet do tego, że Ivanka Trump, córka, miała prawo sfotografować się w fotelu prezydenckim Putina na Kremlu, co wymagało wielkich zabiegów. Poza tym wielki rosyjski bank finansuje budowę jednego z budynków Trump Tower.
- Ostatnio Trump mówił nawet, że zna wielu rosyjskich oligarchów, że to mili ludzie i będą mogli osiedlać się w Ameryce po zakupie tzw. złotych kart.
- I zadajmy sobie pytanie dlaczego Pam Bondi, nowa prokurator generalna USA, w trzy dni po objęciu urzędu przez Trumpa likwiduje zarząd zajmujący się kontaktami z Rosją, a mówiąc dokładnie zespół ds. wpływów zagranicznych i sankcji wobec Rosji?
- Do tego zespół zajmujący się naruszeniami przy rejestracji zagranicznych agentów.
- Poza tym mamy zwolnienia w FBI i w CIA, na pierwszy ogień poszli zajmujący się badaniem rosyjskich wpływów na wybory.
- Pamiętamy też jak podczas pierwszej kadencji Trump wprawił w zdumienie cały świat mówiąc, że bardziej ufa Rosjanom niż swoim własnym służbom.
- To było podczas spotkania z Putinem. Nie łudźmy się, że cokolwiek co robi Trump będzie niezgodne z tym, czego chce Putin. Jesteśmy w tej chwili w bardzo trudnej sytuacji. Widzimy co się wydarzyło jeśli chodzi o wstrzymanie pomocy wojskowej dla Ukrainy. Do czego to ma doprowadzić? Putinowi zależy na tym, aby dzięki zawieszeniu broni doszło do zniesienia stanu wojennego w Ukrainie, a dzięki temu do wyborów i ponownego posadzenia albo Janukowycza.
- Czyli pierwsza rzecz to obalenie Zełenskiego?
- Oczywiście.
- I teraz pojawia się pytanie jak Europa powinna odnosić się do Putina? Siadać z nim do stołu? Stosować wyłącznie język siły czy jednak metodę kija i marchewki?
- Żadnej marchewki! Bo co my możemy przedłożyć Putinowi, który traktuje nas jak bardzo smaczną zwierzynę, na którą od dawna poluje? Marzeniem i dążeniem Putina jest w gruncie rzeczy pozbawienie Polski możliwości obronnych. Więc nie przez przypadek tak dużo mówi się ostatnio o obronie Polski. Powtarzane w kółko „bezpieczeństwo” to nie jest tylko hasło. To jest nasze być albo nie być. Wojska Putina nie napadną na Polskę od razu, bo jeśli będzie miał taką możliwość, to najpierw zajmie się państwami bałtyckimi, które były rosyjskimi republikami i ośmieliły się wyjść na niepodległość. Tego Putin im nigdy nie darował. A czy siadać z nim do stołu? Oczywiście, że tak. Z wrogami się siada do stołu, bo inaczej zostawia się im otwarte pole. Ale kto siada z Putinem do stołu, musi być przygotowany, bo on stosuje starą strategię dyplomacji.
- To znaczy?
- Jedną ręką głaszcze pieska i mówi, że jest dobry, a w drugiej trzyma kij żeby przetrącić mu nogi. I tylko w taki sposób z Putinem należy rozmawiać.
Rozmawiała Kamila Biedrzycka