Mateusz Zardzewiały

i

Autor: Andrzej Lange Mateusz Zardzewiały

Mateusz Zardzewiały: Kultura polityczna

2016-10-13 4:00

Wydawać by się mogło, że tak poważna sprawa, jak zerwanie kontraktu na zakup nowych helikopterów dla polskiego wojska, jest kwestią śmiertelnie poważną. Tymczasem okazuje się, że jeśli o śmierci mowa, to jak na razie co najwyżej można umrzeć ze śmiechu. I wbrew pozorom nie będzie to przyjemny sposób na rozstanie się z tym światem.  

Jak wszyscy pamiętamy, polski rząd, tłumacząc przyczyny zerwania kontraktu, próbował motywować to twardą merytoryką, akcentując przede wszystkim interes ekonomiczny naszego państwa. Traf chciał, że przy okazji zademonstrował swój talent komiczny.

Precyzując: zrobił to Bartosz Kownacki, sekretarz stanu w MON, który w programie Bogdana Rymanowskiego w TVN24 komentował nieuznanie polskich wysłanników na targi zbrojeniowe pod Paryżem za oficjalną delegację, przez co Polacy będą musieli zapłacić za swój pobyt na imprezie.

"To jest raczej kompromitacja i pokaz klasy Francuzów, niż jakakolwiek wojna dyplomatyczna. To strona francuska dawno temu zapraszała nas oficjalnie, a teraz nas wyprasza. Ja się mogę tylko uśmiechać, bo też forma... pan zna treść tego listu, pan wie, jak ona została zakomunikowana. Można znaleźć zupełnie inną, dyplomatyczną (.), ale wie pan, to są ludzie, którzy uczyli się od nas jeść widelcem parę wieków temu. To oczywista historia, Henryk Walezy, zapraszam do poczytania na ten temat" - błysnął Bartosz Kownacki.

Abstrahując od decyzji organizatorów francuskich targów zbrojeniowych, a nawet formy jej zakomunikowania - na którą wskazywał wiceminister - trudno nie odnieść wrażenia, że część naszego rządu powinna podążać za starą, dobrą zasadą wystąpień publicznych - najpierw myślimy, później mówimy.

Czy naprawdę celem polskiego rządu jest zaognianie i tak napiętej sytuacji dyplomatycznej, i to w tak dziecinny sposób? Nie wchodząc w dyskusje na temat słuszności (bądź niesłuszności) decyzji o zerwaniu kontraktu, warto pamiętać, że to tylko jeden spośród wielu interesów, jakie robimy z Paryżem. Obrażanie kontrahenta nie przystoi ludziom kulturalnym.

Za stosowanie języka daleko odbiegającego od kodeksu dyplomatycznego Witold Waszczykowski wylądował już na dywaniku u premier Szydło. Ale jak widać, nie jemu jednemu nad wyraz opornie przychodzi zrozumienie faktu, że już jakiś rok temu porzucili role polityków opozycji, stając się członkami polskiego rządu. Pora dorosnąć do nowej funkcji.

Zobacz: Prof. Mirosław Handke komentuje: Ludzie uwierzyli, że gimnazja są złe