Utracona cześć Pawła Kukiza
Kiedy słyszysz polityka, któremu nie schodzą z ust frazesy na temat obrony „wartości rodzinnych”, można z dużym prawdopodobieństwem założyć, że jest bawidamkiem z kochanką na boku. Kiedy słyszysz turbopatriotycznego polityka szarpiącego ojczyznę deklinacją, można założyć, że jak przyjdzie co do czego, będzie pierwszym, który przez Rumunię ucieknie z Polski. Kiedy słyszysz polityka, który sam siebie nazywa antysystemowcem, wiadomo, że za chwilę stanie się częścią systemu. Jak Paweł Kukiz.
Kukiz był nie tak znowu dawno temu nadzieją, że przyjdzie i namiesza w polityce. Pamiętam bardzo dobrze, jak w 2015 r. wielu piało z zachwytu nad bezkompromisowością Kukiza i uważało go za bicz boży na degeneratów z Wiejskiej. Niewiele jednak czasu zajęło mu to, żeby samemu stać się podobnym degeneratem, który dzielnie przykłada rękę do tego, by wszystkie patologie parlamentarnej polityki pielęgnować. Kiedy PiS zaczął tracić grunt pod nogami i pogrążać się w nieznającym miary szaleństwie, z pomocą przyszedł mu właśnie Kukiz.
Droga, którą przeszedł Kukiz, w zasadzie nie powinna dziwić. Nie jest ani pierwszym, ani ostatnim „antysystemowym” populistą obiecującym osuszenie politycznego bagna, by na koniec dnia okazać tym, co po osuszeniu tego bagna zostaje. PiS stał się wzorcem z Sevres, politycznej gangreny zżerającej państwo – kolesiostwo, nepotyzm, uwłaszczanie się na państwie, jego upartyjnienie, czyli wszystko to, czym gardził i z czym obiecywał walczyć, Kukiz właśnie firmuje swoim poselskim głosem. Kukiz powinien być przestrogą dla wyborców, by nie wierzyli bezideowym zadymiarzom, których polityczna droga zawsze wiedzie nie ku sanacji państwa, ale zawsze ku jego dalszemu rozkładowi.
Jako młody chłopak zasłuchiwałem się w piosence Kukiza o pogardzie dla polityków SLD, których podmiot liryczny nazywał poetycko „kur…”. „To wszystko, czego się dotkniecie / Od razu obracacie w pył / Szarańcza przy was to jest bajka / Bo cały kraj już zgnił” – śpiewał w swoim protest songu Kukiz. Kto by wtedy pomyślał, że ten utwór okaże się autobiograficzną diagnozą autora piosenki.
Polecany artykuł: