Jako klub Kukiz'15 nie poparliśmy wniosku o wotum zaufania dla rządu Beaty Szydło, gdyż w expose pani premier zabrakło nam jasnej deklaracji o zmianie systemu i Konstytucji, jednak jasno deklarowaliśmy, że z nadzieją podchodzimy do słów Jarosława Kaczyńskiego, który o potrzebach korekty w ustawie zasadniczej wspominał. Nadzieję budziły też pierwsze ruchy, takie jak uderzenie w Trybunał Konstytucyjny, instytucję, która wbrew systemowym propagandystom nie jest żadnym bezpiecznikiem demokracji, ale bezpiecznikiem antydemokratycznego systemu. Niestety - nadzieje okazały się płonne. Chodzi nie tylko o nocne głosowania, o lekceważenie innych klubów. Ale rzecz znacznie gorszą: o uderzenie w bezpieczeństwo państwa. A za takie działanie uznać należy sposób, w jaki potraktowano byłego już szefa CBA, Pawła Wojtunika.
Rozumiem, że Mariusz Kamiński, jako nowy minister koordynator służb specjalnych, chciał na czele tych służb umieścić zaufanych ludzi, a dymisja Wojtunika była jego prawem. Jednak, czym innym dymisja ze stanowiska, a czym innym pozbawienie ochrony i narażenie życia człowieka, dla którego stanowisko szefa CBA stanowi jedynie mały wycinek w życiorysie. Zanim przyszedł co CBA Wojtunik był policjantem w Centralnym Biurze Śledczym. Jako policjant pracował pod przykryciem - to znaczy, udając przestępcę wchodził w środowiska przestępcze i je rozpracowywał. Za działalność w tym czasie gangsterzy z Pruszkowa, których wsadził do więzienia, wydali na niego wyrok śmierci.
Jako szef służby mającej walczyć z korupcją ujawnił opinii publicznej swoją twarz. Niezależnie, jak ktoś ocenia działanie Wojtunika w CBA, przede wszystkim mamy do czynienia z policjantem, który przez lata, rozpracowując grupy przestępcze narażał się i pracował dla Polski i społeczeństwa. Za samo to, objęcie ochroną powinno być obowiązkiem państwa. Niestety, w imię jakiejś niechęci, partyjnego interesu PiS, Paweł Wojtunik ochrony tej będzie pozbawiony. Żeby było jasne - nie jest to pierwszy, ani odosobniony przypadek. To nie PiS drańskie praktyki tego typu wymyślił. Za czasów SLD politycy rządu ostrzegli swoich kolegów z samorządu w Starachowicach o planowanej antynarkotykowej akcji CBŚ. Narazili tym samym życie policjantów. W tym... Pawła Wojtunika.
To był początek afery starachowickiej, która przyczyniła się do upadku rządu Leszka Millera. Za rządów PO media ujawniły nazwiska i adresy funkcjonariuszy CBA, co było oczywistym skandalem. Szkoda, że dziś PiS, który miał Polskę gruntownie zmieniać, funkcjonariuszy policji, którzy dla tej Polski naprawdę się poświęcali, zostawia z niczym, mówiąc nie chcemy was, róbta co chceta. To nie tak miało być przyjaciele...
Zobacz: Paweł Kukiz uderza w Ryszarda Petru. Awantura o pieniądze