I, jak się okazuje, narkotykowe doświadczenia ma za sobą całkiem sporo polityków! Niektórzy z nich, jak Andrzej Rozenek (46 l.), miło wspominają palenie zioła; inni, jak Grzegorz Napieralski (41 l.), chcieliby o epizodzie z marihuaną jak najszybciej zapomnieć.
- Kilkanaście lat temu byłem w Holandii, gdzie przyglądałem się wyborom parlamentarnym. Koledzy wzięli mnie na jakąś imprezę. Poczęstowali skrętem. Chciałem go zapalić, ale nie potrafiłem się zaciągnąć. Wywołało to salwę śmiechu - mówi nam Napieralski. Z kolei Robert Biedroń (39 l.) czy Jerzy Fedorowicz (68 l.) po przykrych przeżyciach z marihuaną odradzają jej palenie komukolwiek.
Kaczyński boi się debaty z Kopacz?
- Pierwszy raz zapaliłem marihuanę w 1975 roku w Londynie. Graliśmy wtedy z teatrem mnóstwo sztuk. Dostałem do spróbowania skręta, zaciągnąłem się i na moment doznałem fajnego uczucia. Było przyjemnie, poczułem się wniebowzięty, ale tylko przez chwilę. Po kilku minutach zaczęła mnie strasznie boleć głowa. Marihuana bardzo źle na mnie podziałała - zdradza nam Jerzy Fedorowicz.