„Centrum Informacyjne Senatu uprzejmie przekazuje, że w piątek, 19 listopada br. po godz. 15.00 do Kancelarii Senatu trafiła paczka zaadresowana na nazwisko Marszałka Senatu RP prof. Tomasza Grodzkiego. Podczas rutynowej procedury sprawdzania korespondencji okazało się, że przesyłka zawiera list z groźbami śmierci pod adresem Marszałka Senatu RP oraz niezidentyfikowaną substancję. Zgodnie z procedurą Straż Marszałkowska przekazała przesyłkę Służbie Ochrony Państwa, która potwierdziła, że w przesyłce znajdował się materiał wybuchowy” – zakomunikowało (20 listopada) CIS. Na razie nie wiadomo, kto był nadawcą takiej bombowej paczki. Adresat na Twitterze tak skomentował to karygodne (nie ma w tym określeniu ni grama przesady) zdarzenie: „Oto do czego prowadzi przemysł pogardy i szczucie na przeciwników politycznych. Na moje nazwisko przyszła do Senatu paczka - list z groźbami śmierci i materiał wybuchowy. Przesyłkę przejęły odpowiednie służby. Mam nadzieję, że poradzą sobie z szybkim złapaniem sprawcy!”.
Tych, którzy nie mają konta na Twitterze, informujemy, że komentarze pod wpisem trzeciej osoby w państwie (pierwszą jest, wiadomo, prezydent; drugą – marszałek Sejmu) są, delikatnie stwierdzając, nie na temat. Dotyczą rzekomego łapówkarstwa, jakoby którego miał się w przeszłości dopuszczać prof. Grodzki będąc czynnym lekarzem.
RMF FM ustaliły, że sprawą zajmuje się stołeczna policja i obecnie – co jest zrozumiałe w takich przypadkach, a tym bardziej w tym konkretnym – nie zamierza jej komentować. W przesyłce oprócz 10 gramów prochu nitrocelulozowego miały znajdować się także kartki z groźbami (w sensie prawnym – karalnymi) wobec posła Koalicji Obywatelskiej Dariusza Jońskiego i lidera Platformy Obywatelskiej Donalda Tuska (któremu w niedzielę zatrzymano na 3 miesiące prawo jazdy za przekroczenie szybkości w terenie zabudowanym).
Proch nitrocelulozowy , zwany także szarym lub białym, jest podstawowym ładunkiem miotającym używanym do wypełniania nabojów do broni strzeleckiej. Taki materiał można kupić, oczywiście o ile ma się na to zezwolenie. Pół kilograma kosztuje ok. 250 zł. Każdy taki zakup jest rejestrowany. Takiej procedurze podlega także (spisanie personaliów kupującego z jego dowodu osobistego, wypełnienie formularza zakupu) kupno nawozów azotowych o zawartości 6 proc. azotanu amonu. Na ich bazie wspomniany Brunon Kwiecień, doktor nauk chemicznych, zamierzał przygotować 4 tony materiału wybuchowego. Planował go umieścić… w transporterze z demobilu SKOT. Nawozy zamówił, transporter także, ale – na szczęście – nie zdążył nim wjechać na Wiejską, bo wcześniej zgarnęła go ABW. Kwiecień w śledztwie nie zaprzeczył, iżby chciał przeprowadzić taki terrorystyczny zamach. Zmarł w więzieniu w 2019 r. Ciekawe, jak będzie się tłumaczył nadawca paczki do marszałka Grodzkiego. Prawdopodobieństwo, by go służby nie namierzyły, wobec kalibru sprawy (choć prochu w paczce było tyle, co w jednym naboju – co wcale nie umniejsza jej powadze), jest niewielkie.