Dla ludzi uważających się za lepszych niż jacyś górnicy czy rolnicy podobne protesty są okazją do wyrażenia swojego zniesmaczenia "blokowaniem Warszawy". Jedni robią to w sposób wulgarny (jak reżyser Saramonowicz), inni w sposób histeryczny (jak prezenterka Pieńkowska). Źle się dzieje, jeżeli do tego grona dołącza rzecznik rządu. Rzecznik rządu całego kraju, a nie rzecznik Warszawy.
Małgorzata Kidawa-Błońska stwierdziła, że "każdy ma prawo demonstrować, ale jako państwo musimy myśleć też o mieszkańcach Warszawy. Oni także muszą mieć prawo do spokojnego przemieszczania się". Dodała też, że premier Ewa Kopacz "na pewno" nie wyjdzie do rolników w "zielonym miasteczku".
Nie chcę już nawet wypominać "białego miasteczka", które blokowało chyba większą część miasta, a za którym politycy Platformy Obywatelskiej z Ewą Kopacz na czele przepadali. Wtedy widocznie nie pamiętali o mieszkańcach Warszawy. A ich "prawo do przemieszczania" jest istotne tylko wtedy, gdy Platforma rządzi, a nie wtedy, gdy jest w opozycji.
Na całym świecie stolice kraju są celem podobnych zgromadzeń i protestów. W ten weekend nawet mieszkańcy Hollywood muszą znosić blokowanie jednej z dzielnic przez filmowców i celebrytów (przy okazji życzenia powodzenia dla wszystkich walczących o Oscara Polaków). Przez cały rok protesty polityczne muszą znosić mieszkańcy Westminster w Londynie. I będą je musieli znosić także mieszkańcy centrum Warszawy.
Zobacz też: Rolnicy utworzyli miasteczko i oblegają Ewę Kopacz!
Warto jednak przy tej okazji zerknąć do archiwum którejś z gazet i sprawdzić, co w największym stopniu blokowało lub paraliżowało Warszawę w ostatnich latach.
Hm, okazuje się, że dla Platformy to trochę śliski temat. Najbardziej uciążliwe "dla mieszkańców Warszawy i ich prawa do spokojnego przemieszczania się" nie były bowiem demonstracje, ale działalność należących do PO władz stolicy i mianowanych przez nich urzędników. Zbierzcie takie dane z jednego roku i zobaczycie prawdziwy "marsz gwiaździsty" na Warszawę, tyle że na raty! Przy okazji różnych maratonów i półmaratonów, w przeciwieństwie np. do dużo większego Londynu, władze Warszawy idą na skróty i blokują pół miasta już w wieczór poprzedzający zawody. Dodajmy do tego wynikające z zaniedbań bądź głupiego planowania pomyłki przy remontach, zalewane tunele, pożary mostów. I okaże się, że rozmaici reżyserzy, prezenterki i rzecznik rządu powinni celem swoich narzekań uczynić zupełnie kogoś innego...
Przeczytaj: WPROST prześwietla Kamila Durczoka: Biały proszek, erotyczne gadżety i zoofilskie wideo