Adrian Zandberg

i

Autor: SUPER EXPRESS Adrian Zandberg

Felieton "RAZEM"

Kto odpowiada za likwidację połączeń PKP? Zandberg jasno wskazuje

2022-10-15 5:04

"Radomski PKS, jak wiele innych w kraju, od dawna przeżywał ciężkie dni. Próbował ratować się, tnąc koszty i zmniejszając liczbę połączeń. Ale to oczywiście równia pochyła: jeśli autobusy jeżdżą rzadko, podróż transportem publicznym przestaje mieć sens i ludzie przesiadają się do samochodów" - napisał Zandberg.

Ostatnia przesiadka

Padł PKS Radom. Sąd wyznaczył syndyka masy upadłościowej, do końca października przestaną jeździć autobusy. Majątek PKSu zostanie spieniężony, żeby spłacić długi. Syndyk szukał kupca na całą firmę, ale chętnych nie widać. Wygląda na to, że za kilka tygodni po połączeniach zostanie tylko wspomnienie.

Radomski PKS, jak wiele innych w kraju, od dawna przeżywał ciężkie dni. Próbował ratować się, tnąc koszty i zmniejszając liczbę połączeń. Ale to oczywiście równia pochyła: jeśli autobusy jeżdżą rzadko, podróż transportem publicznym przestaje mieć sens i ludzie przesiadają się do samochodów.

W wielu miejscach dzieje się to, przed czym ostrzegała posłanka Paulina Matysiak. PKS-y, które dotąd z trudem utrzymywały się na powierzchni, zabijają ceny paliw. Od początku roku olej napędowy podrożał w hurcie o dwie trzecie. Prezes Obajtek ma z tego wiele radości i wysokie zyski, ale dla komunikacji publicznej na polskiej prowincji to jest wyrok. Takiego wzrostu cen nie da się pokryć ani z biletów, ani ze skromnych budżetów biednych gmin. Połączenia autobusowe znikały już od dawna. Teraz zwijają się całe przedsiębiorstwa transportowe.

Zapaść radomskiego PKSu to nie była niespodzianka. Nie będą nią kolejne upadłości. Odkąd wybuchła wojna i rynek paliw oszalał, jest jasne, że transport publiczny nie przetrwa bez większej niż dotąd interwencji państwa.

Nie jestem fanem subsydiowania firm. Kiedy w trakcie pandemii rząd rozdawał na ślepo pieniądze biznesowi - nie patrząc, czy pomoc jest faktycznie potrzebna, czy nie - byłem jednym z niewielu posłów, którzy to krytykowali. Była to skądinąd sytuacja paradoksalna: liberałom, którzy non stop paplają o wydumanym "rozdawnictwie", to faktycznie bezmyślne rozdawnictwo jakoś to nie przeszkadzało. Uważam, że publiczne pieniądze powinny być wydawane z rozwagą, tam, gdzie chronimy w ten sposób ważne, wspólne dobro. W tej sprawie jednak nie mam wątpliwości: tarcza ochronna dla transportu publicznego jest dziś konieczna. Inaczej za parę miesięcy nie będzie czego zbierać. Sieć komunikacji buduje się długo i mozolnie. Rozwalić ją można w kilka tygodni. To właśnie niestety się dzieje w okolicach Radomia. I w wielu innych miejscach.

Prawicowi politycy jakoś nie chcą rozmawiać o znikających autobusach. Wolą z pompą ogłaszać, że z radomskiego lotniska polecą samoloty do Francji. Tylko jak ma się z tego cieszyć ktoś, komu właśnie skasowano autobus do pracy? Oczywiście może wsiąść do tego samolotu, polecieć do Francji i zbierać tam winogrona. Tylko nie dziwmy się, gdy już stamtąd nie wróci.