Adrian Zandberg

i

Autor: SUPER EXPRESS Adrian Zandberg

Adrian Zadberg: Kto odpowiada za ceny paliw? Nie tylko Putin, ale i Obajtek

2022-07-09 5:20

Drogie paliwo to ogromny problem dla milionów Polaków, ale wbrew temu, co mówi Mateusz Morawiecki, nie tylko Putin i jego wojna przeciwko Ukrainie za to odpowiada - przekonuje w najnowszym felietonie dla "Super Expressu" Adrian Zandberg. "Mateusz Morawiecki nie kłamie, kiedy mówi, że drożyznę uruchomiła rosyjska agresja na Ukrainę. Problem polega na tym, co wydarzyło się potem. Lista odpowiedzialnych za wysokie ceny w Polsce jest dziś długa. Są tam podmioty, na które - w przeciwieństwie do rosyjskiego dyktatora - rząd ma całkiem spory wpływ. I go nie wykorzystuje" - pisze jeden z liderów Lewicy.

Paliwowe eldorado

Mateusz Morawiecki nie kłamie, kiedy mówi, że drożyznę uruchomiła rosyjska agresja na Ukrainę. Problem polega na tym, co wydarzyło się potem. Lista odpowiedzialnych za wysokie ceny w Polsce jest dziś długa. Są tam podmioty, na które - w przeciwieństwie do rosyjskiego dyktatora - rząd ma całkiem spory wpływ. I go nie wykorzystuje.

Tam, gdzie własność jest skoncentrowana - w bankach, w energetyce, w paliwach - trudno mówić na poważnie o wolnym rynku. Giganci dyktują zasady, a inflacja to dobry pretekst, żeby podnosić ceny. Skoro ludzie są pogodzeni z drożyzną, z tym, że zostawią przy kasie więcej, to dlaczego tego nie wykorzystać? Cenniki idą więc w górę szybciej niż koszty. Zyski rosną.

Chociaż wojna poturbowała wiele branż europejskiej gospodarki, koncerny paliwowe radzą sobie więcej niż dobrze. Widzimy to także w Polsce. Orlen dyktuje rekordowe ceny benzyny i ma równie rekordowe zyski. Tak, to prawda - baryłka ropy podrożała, ale ropa nie tłumaczy w pełni drożyzny na stacjach. Spółka otwarcie przyznaje, że cena benzyny miały się nijak do realnych kosztów wytworzenia paliwa.

Rynkowi dogmatycy mówią: "poczekajmy, nie róbmy nic, niech sprawę załatwi swobodna gra podaży i popytu". Kłopot w tym, że miliony ludzi nie mogą tak po prostu zrezygnować z benzyny. Jedna trzecia Polaków nie ma dostępu do transportu publicznego. Oni nie mają wyjścia: albo zatankują po takiej cenie, jaką dyktuje prezes Obajtek, albo nie dojadą do pracy.

Kilka tygodni temu, wspólnie z posłanką Magdą Biejat, złamaliśmy pewne tabu: zaczęliśmy publiczną dyskusję, czy rekordowe zyski Orlenu w takiej sytuacji są fair. Gdyby Orlen posunął się z tych zysków, mógłby obniżyć cenę litra benzyny o złotówkę. Razem położyło na stole propozycję: ograniczenie marż korporacji paliwowych. Te firmy mają oczywiście pełne prawo zarabiać na każdym sprzedanym litrze paliwa, ale zarobek powinien być uczciwy. Na przykład taki, jak w zeszłym roku.

Wiele krajów ma dziś problem z energią i paliwami. Nie ma co udawać, że to tylko sprawka prezesa Obajtka. Cały Zachód dyskutuje, jak ukrócić zachłanność koncernów. Zanim więc prawica znów zacznie swoją nudną śpiewkę o "komunizmie", niech posłucha prezydenta Bidena czy choćby brytyjskich konserwatystów. Co można realnie zrobić? Na stole leżą dwa rozwiązania: albo wspomniane już ograniczenie marż, albo tzw. windfall tax, opodatkowanie nadzwyczajnych zysków. Oczywiście można też nie robić nic, tylko dalej ścinać podatki odprowadzane przez koncerny. Spółki i finansowani przez nie eksperci bardzo chwalą polityków, którzy promują takie "rozwiązanie". Nie przypadkiem, bo to w praktyce pompowanie kasy z budżetu na konta spółek. Korporacje z miłą chęcią podniosą cenę o kwotę, z której rezygnuje państwo. Tylko czy o to powinno chodzić?

Express Biedrzyckiej - Kazimierz Krupa: Rząd jeszcze w ogóle nie włączył się w walkę z inflacją