Bohater i jego kat
Urodził się 26 listopada 1913 r. w Kwilczu (Wielkopolska). Ppłk Łukasz Ciepliński, dowódca Armii Krajowej, ostatni komendant Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość, kawaler orderu Orła Białego, został zamordowany 1 marca 1951 r. w katowni bezpieki przy ul. Rakowieckiej w Warszawie (na pamiątkę obchodzimy dziś Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych).
Przed komunistycznym trybunałem śmierci (stołeczny Wojskowy Sąd Rejonowy) ppłk Ciepliński mówił: „Staję przed zarzutem zdrady narodu polskiego, a przecież już w młodości życie moje Polsce ofiarowałem i dla niej chciałem pracować. Dla mnie sprawa polska była największą świętością”.
Głównym mordercą sądowym Cieplińskiego był Aleksander Warecki (podpisujący się także swoim prawdziwym nazwiskiem Warenhaupt). Pod jego przewodnictwem pozostali „sędziowie” notorycznie przerywali Cieplińskiemu, oskarżali go o prowokacyjne zachowanie. Np. po takich słowach: „Nie zostały mi dane do wglądu akta sprawy. Nie znam ich zupełnie. Protokoły podpisywałem pod przemocą fizyczną, treści większości nie pamiętam, byłem nieprzytomny”. Orzecznictwo tego pseudo-sądu musiało być zgodne z linią kom-partii, wyrażoną w głównym organie czerwonej propagandy, „Trybunie Ludu”, która pisała o „zwykłej szajce szpiegów i morderców, którzy działali na rzecz imperialistów, a przede wszystkim na rzecz amerykańskich podżegaczy wojennych”.
Aleksander Warenhaupt był zaledwie dwa lata młodszy od Cieplińskiego. Urodzony w Wiedniu, członek Związku Niezależnego Młodzieży Socjalistycznej, absolwent Wydziału Prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego (1937). W czasie wojny trafił do ZSRS, w czerwcu 1943 r. zmobilizowany do LWP, był członkiem Sądu Polowego 4. Dywizji Piechoty. Po „wyzwoleniu” kierował sądami wojskowymi w Katowicach i Wrocławiu, a w latach 1948-1952 pełnił jedną z kluczowych funkcji szefa wspomnianego Wojskowego Sądu Rejonowego w Warszawie. „Odznaczał się bezwzględnością” – przeczytamy w komunistycznym raporcie badającym w 1956 r. „błędy i wypaczenia” stalinizmu.
Rozkazem z dnia 28 listopada 1956 r. Warecki-Warenhaupt został przeniesiony do rezerwy. Nawet wówczas usprawiedliwiał swoje zbrodnicze wyroki: „Przed sądownictwem rejonowym postawiono wówczas, w tych latach, zadania polityczne. Mówiono nam, oficerom sądownictwa rejonowego, że znajdujemy się na pierwszej linii walki z wrogiem klasowym. Byłem głęboko przekonany o słuszności tych tez i dzisiaj wierzę, że były one słuszne”. Kiedy Aleksander Warecki zmarł w 1986 r. „Życie Warszawy” w nekrologu napisało: „…odszedł płk A. Warecki, prawy, ofiarny i skromny…”. A ppłk. Łukasz Ciepliński do dziś nie ma grobu…