"Autorzy rezolucji PE uznali Polskę za kraj, w którym nastąpił wzrost nietolerancji powodowanej rasizmem, ksenofobią, antysemityzmem i homofobią" - buczał w lipcu 2006 r. z aprobatą dla Europarlamentu śp. Bronisław Geremek - też w "Die Welt". I dodawał, że Polacy - przez swoją anarchię - już w wiekach minionych zasłużyli na rozbiory. Rok później w tejże Brukseli Geremek chwalił się na konferencji odmową złożenia oświadczenia lustracyjnego. On w buczeniu na Polskę był zdecydowanym liderem, porównywalnym chyba tylko z Grossem. I tak główny buczysta we włoskiej "La Repubblica" chwalił Angelę Merkel za izolowanie rządu w Polsce, bo Kaczyńscy "mają autorytarne i nacjonalistyczne ambicje". Wmawiał Niemcom, że Polacy mają więcej z Hitlera niż Niemcy!
Kaczyńscy to ludzie "bez niezbędnego formatu" - mistrzowi buczenia Grossowi starał się dorównać elektryk-noblista. Też namawiał (w "Spieglu") władze Niemiec, aby lekceważyły przejściowy rząd nad Wisłą. Buczeli też pomniejsi. Np. Andrzej Byrt, ambasador Polski w Berlinie, przestrzegał Niemców przed premierem i prezydentem RP - swoimi przełożonymi (!). Z tej samej kategorii mamy wywiad Aleksandra Kwaśniewskiego dla amerykańskiego "Vanity Fair": "Gdyby po wyborach Kaczyńscy mieli pozostać u władzy, Niemcy powinny się zastanowić, czy nie zaostrzyć kursu". Podobne rzeczy wygadywał przed różnymi szacownymi gremiami w USA.
I jeszcze jeden mistrz buczenia: "Dziś Polska opanowana jest przez koalicję postsolidarnościowych rewanżystów, postkomunistycznych prowincjonalnych wichrzycieli, następców szowinistów z czasów sprzed II wojny światowej, grupy wrogie wobec obcokrajowców i antysemickie oraz środowisko Radia Maryja, tubę etnoklerykalnego fundamentalizmu". Tak Adam Michnik w "Die Welt" buczał na tych, którym nie podobał się okrągłostołowy kompromis. A wcześniej - w swojej gazecie - buczał na powstańców warszawskich. Buczał donośniej niż kilka osób na Powązkach. Na koniec Tadeusz Mazowiecki we włoskim "Avvenire": "Polska, naród, który czerpie z katolicyzmu, nie umie przebaczać i nie zna litości". Przypomnijmy, jak pierwszy niekomunistyczny premier w latach minionych (?) buczał na bp. Czesława Kaczmarka i prymasa Stefana Wyszyńskiego.
Buczących jest jeszcze wielu. Z tych bardziej znanych (w kolejności alfabetycznej): Cimoszewicz, Kutz, Niesiołowski, Rosati. Oni sprawują dziś rząd dusz. I tym się różnią od uwielbianej przez siebie Europy, że tam za buczenie na Polaków, np. za kłamstwa o "polskich obozach śmierci", czasem przepraszają.