Już niedługo do Sejmu trafi projekt ustawy o całkowitym zakazie aborcji. Tymczasem w niektórych publicznych szpitalach o katolickich nazwach dochodzi do sytuacji, w których księża dopytują o wykonywane w danej placówce zabiegi aborcyjne. Taki przypadek, ze Szpitala Powiatowym im. Miłosierdzia Bożego, opisała "Gazeta Wyborcza". Proboszcz limanowskiej parafii ks. Wiesław Piotrowski wystosował do dyrektora szpitala pismo, w którym domagał się wyjaśnień, czy w placówce przeprowadza się zabiegi aborcyjne. Proboszcz zaznaczył, że ma oficjalne dane z NFZ. Jak w takiej sytuacji zareagował dyrektor placówki?
- Odpowiedziałem proboszczowi, że od 20 lat szpital nie realizuje takich procedur, a cała sprawa jest nieporozumieniem wywołanym przez wspólny kod NFZ przypisywany zarówno aborcji, jak i usuwaniu obumarłych ciąż - tłumaczy Marcin Radzięta, dyrektor szpitala, w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
Sprawę listu proboszcza z pytaniem o zabiegi aborcyjne w Limanowej skomentował ksiądz Ryszard Nowak, rzecznik tarnowskiej kurii.
- Szpital w Limanowej nosi imię Miłosierdzia Bożego. Na nadanie takiej nazwy musiał się zgodzić biskup z diecezji, w której znajduje się placówka. A jeśli tak, to należy oczekiwać, że dyrekcja tego obiektu będzie konsekwentnie postępowała w zgodzie z nauczaniem Kościoła katolickiego - argumentuje ks. Nowak.
Sytuacje, w których księża dopytywali o aborcję odnotowano również w Wojewódzkim Szpitalu Podkarpackim im. Jana Pawła II w Krośnie. W ingerencję duchownych w sprawy szpitali nic złego nie widzi posłanka PiS Gabriela Masłowska z sejmowej komisji zdrowia, która stwierdziła, że "Jeśli jest się wierzącym katolikiem, to musi się stosować do nauk Kościoła katolickiego. Dla mnie to jest oczywiste. Kto jak nie proboszcz ma pilnować tych zasad w parafii. Szpitale nie są wyłączone z życia parafialnego, zwłaszcza te noszące religijne nazwy".
ZOBACZ: Zelnik przyznaje się do aborcji. Konsekwencje tej decyzji były straszne