„Super Express”: – Trwa zwołany przez Franciszka Synod dla Amazonii. Wbrew nazwie są tam podejmowane decyzje ważne dla całego Kościoła, tymczasem w Polsce o sprawie mówi się niewiele.
Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski: – Śledzę synod zwołany przez papieża w Amazonii bardzo wnikliwie. Bardzo mnie dziwi, że w Polsce ten temat nie jest przedmiotem dyskusji. Już sam fakt, że jest organizowany synod w określonym rejonie świata, poruszający tematy ekologii, jest zaskakujący.
– Dlaczego?
– Bo papież nie zwołał synodu dla Amazonii dlatego, że są prześladowania chrześcijan, czy jest sytuacja kryzysowa dla Kościoła, ale cały synod de facto jest podporządkowany ekologii. Moim prywatnym zdaniem jest to dziwne. Ochrona środowiska nie jest najważniejszym problemem, ani istotą działalności Kościoła. Są znacznie większe problemy. Laicyzacja środowisk i narodów oraz odchodzenie ludzi młodych od praktyk religijnych i prześladowanie chrześcijan w różnych rejonach świata. Lobby homoseksualne, pedofilia i rozłam w lokalnym Kościele. Ojciec Święty tym się powinien zajmować. Od zajmowania się ekologią są różne stowarzyszenia.
– Gdy pod koniec XIX wieku pojawił się socjalizm, bazował na realnych problemach społecznych. Kościół poprzez encyklikę Rerum Novarum zablokował jego pochód na Zachodzie, tworząc katolicką naukę społeczną. Z kolei dziś z jednej strony mamy faktycznie problemy wokół środowiska, na których bazuje radykalna lewica. Może Franciszek poprzez podjęcie tematu robi to samo co Leon XIII w XIX wieku?
– Kościół musi zwracać uwagę na różne sprawy społecznie istotne. Jednak nie może być tak, że Ojciec Święty zajmuje się ekologią a nie innymi rzeczami. To bardzo niepokojące. Przez to może dojść do podziałów w Kościele. Wracając jednak do ekologii, to podnoszenie tego tematu świadczy o pomieszaniu z poplątaniem. Każdy chrześcijanin wie, że troska o środowisko jest istotna, ale nie możemy iść w kierunku, że Kościół zajmie się tylko tym.
– Ochrona środowiska nie jest jednak głównym problemem związanym z synodem. Jak zauważyło wielu obserwatorów, podczas synodu tworzy się nowy ryt mszy, z udziałem szamańskich indiańskich obrzędów. Zaczyna się nieśmiało mówić o kapłaństwie kobiet, a nawet zmianach w sprawie celibatu duchownych.
– Z tych wszystkich kwestii, które pan wymienił, mogę zrozumieć dyskusję na temat celibatu. Nie jest to problem dogmatyczny, ani prawd wiary. Celibat wynika z tradycji, istnieje od XII wieku, w Polsce jeszcze w XIV wieku byli żonaci księża. Również dziś w Kościele katolickim w różnych obrządkach pojawiają się żonaci księża. W obrządkach katolickich wschodnich dopuszcza się możliwość zawarcia rodziny i posiadania dzieci. Sam miałem w rodzinie żonatych księży. Mój pradziadek był proboszczem, miał żonę i pięcioro dzieci. W Amazonii brakuje księży, stąd temat wyświęcanie żonatych mężczyzn na kapłanów.
– Tu jednak pojawia się inny problem – ci żonaci mężczyźni nie muszą kończyć teologii, nie będą mogli udzielać wszystkich sakramentów. Czy nie rodzi to obawy, że będą dwie grupy kapłanów – jedni świetnie wykształceni, bez żon, powiedzmy „elita” i drudzy bez wykształcenia, odprawiający msze, ale nie mogący na przykład spowiadać?
– W katolickich kościołach wschodnich jest wyraźny podział księży na dwa rodzaje. W obrządku ormiańskim do pracy duszpasterskiej kierowani są żonaci mężczyźni, nie mogący spowiadać, mający dość pobieżne wykształcenie teologiczne. Wykształcenie w obrządku ormiańskim jest określane jako niższe i wyższe. W Kościele zachodnim jest armia stałych diakonów, którzy nie muszą mieć wykształcenia teologicznego. Mamy perspektywę, jak to rozwiązać. Jednak to podlega dyskusji. Celibat podlega dyskusji. Bo nie oznacza podważenia nauczania Chrystusa. To są poważne sprawy. Uderzające jest, że problemem przy okazji synodu okazuje się to, czy ktoś będzie jadł na plastikowym talerzyku, czy nie.
– Czy może dojść do zniesienia celibatu duchownych?
– Nie sądzę, by doszło do tego w całym Kościele. Sądzę, że raczej możliwe są pojedyncze wyjątki takie, jak w Amazonii, być może też w niektórych, cierpiących na kryzysy powołań krajach zachodnich.
– Pojawiają się też kwestie kapłaństwa kobiet. Głosy o jego wprowadzeniu pojawiły się też w kontekście synodu.
– Celibat i kapłaństwo kobiet to są dwie skrajnie różne rzeczy. Celibat nie jest sprawą dogmatu, prawd wiary. I papież może go znieść jednym zarządzeniem. Oczywiście jest kwestia czy i jak to robić, nie jest to jednak niezgodne z prawdami wiary. Tymczasem kapłaństwo kobiet byłoby całkowicie sprzeczne z określonymi dogmatami. Także potwierdzonymi autorytetem św. Jana Pawła II. Podobnie jak – a takie poglądy się pojawiły – niedopuszczalne byłoby rozluźnienie dyscypliny w sprawach nierozerwalności małżeńskiej, czy uznawania małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny. Moim zdaniem tego typu sygnały dają potężne argumenty tym, którzy są przeciwni polityce papieża Franciszka. Obawiam się, że dojdzie do rozłamu w Kościele.
– Aż tak źle?
– Oczywiście nic nie jest przesądzone. Można jeszcze z tej drogi zawrócić. Ale tendencja jest bardzo niebezpieczna. Jeśli zmiany poszłyby w kierunku protestantyzacji, wprowadzenia kapłaństwa kobiet, czy liberalizacji w sprawach ślubów homoseksualistów, Kościół czeka schizma. I ja się jej bardzo obawiam.
– Tu jest kluczowe pytanie o papieża Franciszka. Miały miejsce jego dziwne rzekome wypowiedzi – a to, że dusze grzeszników, które nie chcą Boga rozpływają się i znikają, nie trafiają do piekła. A to, że Jezus nie był Bogiem. Potem okazuje się, że to wypowiedzi nieautoryzowane, a papież nie miał tego na myśli, ale z dziennikarzem tym przecież regularnie rozmawiał.
– Myślę, że papieżowi bardzo szkodzą te wszystkie niedopowiedzenia, anegdotki. Wspomnę chociażby o anegdocie na temat św. Jana Pawła II, która papieża Polaka postawiła w nie najlepszym świetle, a potem została zdementowana. Jednak był to chyba pierwszy raz, gdy urzędujący papież podważył autorytety swojego poprzednika. Jestem starej daty – pamiętam Pawła VI, św. Jana Pawła II, Benedykta XVI. Wszyscy oni byli super logiczni, precyzyjni. A już Benedykt XVI szczególnie. Z papieżem Franciszkiem jest inaczej. Jego słowa często mogą być przeinaczane, bo papież stwarza ku temu możliwości. Niepokojące też, że jedyną encykliką Ojca Świętego jest dotycząca ekologii.
– No dobrze. Ale co katolicy powinni w takim razie zrobić?
– Ksiądz profesor Staniek, mój wykładowca, a potem rektor w Seminarium Duchownym w Krakowie, powiedział kiedyś, że jeżeli papież miałby zmienić doktrynę wiary, to powinien odejść.
I faktycznie, dziś o przyszłość Kościoła, wierność prawdom wiary możemy się obawiać. I rozłam w Kościele jest bardzo prawdopodobny.