- Akurat dla jego wyborców przyznanie się do współpracy z SB nie byłoby zapewne niczym obciążającym. Po co miałby kłamać?
- Teoretycznie mogłoby to dziwić. Przyznanie się do współpracy ze służbami PRL nie zamknęło szans choćby Andrzejowi Olechowskiemu. Byli współpracownicy SB często zatajają jednak swoją przeszłość z innych powodów. Niektórzy dlatego, że sami przez lata zaprzeczając swojej współpracy, zaczynają wierzyć, że jej nie było. Szukają samousprawiedliwienia, wypierając bądź bagatelizując swoje działania. Inni dlatego, że oficerowie SB kazali im w przyszłości wszystkiemu zaprzeczać. I to zostało w świadomości.
- Sprawa Kotlińskiego pojawia się dopiero po 22 latach od upadku systemu. To zaskakujące?
- Kościół powinien już dawno przeprowadzić lustrację. Miał na to wiele czasu. Nie zrobił tego, więc lustracja daje przykłady i takich kwiatków jak pan Kotliński. Wiele dokumentów krąży wśród historyków i będą pojawiały się sprawy kolejnych osób obecnych bądź już nieobecnych w Kościele.
- Lustracja w Kościele w ogóle jest jeszcze możliwa?
- Komisje diecezjalne mające zająć się tą sprawą niestety nie działają. Intencją lustracji miało być jednak unikanie takich doraźnych sensacji jak Kotlińskiego. Nie jest jednak tak, że dokumenty służb PRL zniszczono bezpowrotnie. Z tego, że zniszczono je częściowo, wzięło się już kilka skandali. Zawsze jakiś ślad pozostawał. I od lustracji nie da się uciec, przemilczając sprawę.
- Abstrahując od sprawy współpracy z SB - na posła wybrano człowieka, który nie wstydził się kontaktów z zabójcą ks. Popiełuszki. To jakiś sygnał zmiany, która zaszła w społeczeństwie?
- 19 października, dokładnie w chwili, w której Czytelnicy mają przed oczami naszą rozmowę, mija kolejna rocznica śmierci ks. Popiełuszki. Zbrodni nigdy niewyjaśnionej. Trudno przecież uwierzyć w tę oficjalną wersję o samowoli trzech oficerów SB, którzy ot tak zabili księdza. I kiedy o tym myślę, to ten wybór może być przykry, ale nie przesadzałbym z lamentami.
- Ruch Palikota, otwarcie niechętny Kościołowi i jego hierarchom, uzyskał jednak ponad 10 proc. To musi o czymś świadczyć.
- Uzyskał, gdyż to wahadło sympatii społecznych w naturalny sposób nieco się wychyliło. Ale jednak chwilowo. To może być odreagowanie na różne sytuacje, w tym błędy Kościoła. Ale nie wierzę w trwały efekt tego ruchu. W polityce nie da się działać na podstawie niemal wyłącznie haseł antyklerykalnych.
- Na razie udało się uzyskać 40 posłów. Mają czas...
- Owszem, zawsze będzie antykościelna grupa wyborców. Ale nawet jej zacznie brakować tego, czego u Palikota nie ma. Zadadzą sobie pytanie - co pozytywnego budują wyłącznie na walce z Kościołem? Czy naprawdę źródłem ich najważniejszych problemów jest Kościół? To ciekawe socjologicznie zjawisko. Przez pewien czas będzie aktywne i głośne, ale później wszystko wróci do normy.
- W chwili, w której mamy to zjawisko, episkopat stara się przekonać rząd do wprowadzenia nowego systemu finansowania związków wyznaniowych. Mówię o tym 1 proc. z podatków...
- Istnieje ryzyko, że na fali wzrostu pewnych nastrojów to zostanie odrzucone. Nie wiemy jednak wciąż, jaki będzie rząd, koalicjant. I te propozycje powinny być złożone już nowemu gabinetowi.
- Niby prawda. Wiadomo jednak, że decyzję podejmie i tak jeden, ten sam człowiek: Donald Tusk.
- Tak, ale ta propozycja, która budzi przecież także kontrowersje, nie będzie dla rządu najważniejsza. To jak równanie z wieloma niewiadomymi. I rząd będzie miał inne, znacznie pilniejsze równania do rozwiązania. Więc to odwlecze się w czasie.
Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski
Działacz opozycji demokratycznej w PRL