- Po ostatnich wyborach czeka nas w Polsce ostra wojna światopoglądowa?
- Nie wiem, do jakiej koalicji się Janusz Palikot przyklei, kto go przyjmie, ale wiadomo, jaki jest. Promuje narkotyki, wódkę, młodzież rozpija, marihuaną rozpala.
- Dlaczego ludzie mu uwierzyli?
- Bo im wiele obiecał, jednak moim zdaniem nic nie zrobi. Ci, którzy uwierzyli, że zmieni Polskę albo ich życie na lepsze, wkrótce się rozczarują.
- Jednego Palikot na pewno dostarczy. Rozpoczął antyklerykalne, antychrześcijańskie igrzyska. Zapowiada zdjęcie krzyży z miejsc publicznych, opodatkowanie księży, wycofanie religii ze szkół. Trafia - jak widać po wynikach wyborów - na podatny grunt. Księża się go boją?
- Ja się go nie obawiam. On jest za cienki w uszach, żeby mógł to zrealizować. Myślę, że co najwyżej jego ruch wchłonie Sojusz Lewicy Demokratycznej. To największy sukces, jaki może osiągnąć.
- Bez względu na to, nie sądzi ksiądz, że wyborczy sukces Palikota jest porażką Kościoła?
- Tak nie uważam. Od roku studiuję seksuologię kliniczną, mam bliski kontakt z młodzieżą. Przed wyborami podwoziłem autem dwóch osiemnastolatków. Pytałem, na kogo będą głosować. Powiedzieli, że na Palikota. Zapytałem ich dlaczego. Odparli, że nie ufają Platformie, PiS ani SLD. Mają dość oglądania w telewizji, słuchania w radiu i czytania w gazetach o walkach politycznych. Palikot do nich, takich jak oni, trafia. Rozdaje piwo, chce zalegalizować marihuanę. Uważam, że zgarnął elektorat młodych, niedojrzałych ludzi. Naobiecywał im rozluźnienie obyczajowe i demoralizację. Nagadał o tym, jak dobrze będzie bez Pana Boga, dekalogu, bez księży w kościołach i w szkołach. A w państwie świeckim wszystko jest możliwe. Napisałem o tym zresztą do prezydenta RP i liderów partii politycznych. Cytowałem psychiatrę i seksuologa Johna Bancrofta, że tylko religia, moralność, bycie przy Kościele budują wierność małżeńską, chronią przed zdradami.
- Argumenty Janusza Palikota okazały się jednak dla wielu Polaków bardziej przekonujące niż argumenty duchownych.
- Janusz Palikot lansuje w mediach tezę, że wszystko jest możliwe: wolność seksualna, używki, życie bez religii, odpowiedzialności. Według hasła "Róbta, co chceta". Młodzi chcieliby więc tego spróbować, a tym samym odważniej wchodzić w uzależnienia i dewiacje, co oczywiście może mieć dla nich opłakane konsekwencje.
- Problem jest chyba poważniejszy. Ruch Palikota wypłynął na sympatii wykluczonych, zmarginalizowanych społecznie, ludzi pozostawionych samym sobie. Bez opieki społecznej państwa i Kościoła.
- Jedna z dziewczyn, którym pomagam, prostytutka, Polka, wyliczyła mi, że dostaje w sumie od państwa na jedno dziecko 220 złotych "osłonowego". Czy może ktoś mi odpowiedzieć na pytanie: jak ta dziewczyna ma z tego dziecko i siebie utrzymać, ubrać i wyżywić? Państwo w tym zakresie siadło. Żadna partia nic nie zrobiła na tyle znaczącego, by takie osoby mogły odczuć realną poprawę. Bez względu na to, czy rządziło Prawo i Sprawiedliwość, Sojusz Lewicy Demokratycznej czy Platforma Obywatelska. Pod tym względem panuje burdel, gorszy niż w latach siedemdziesiątych. To jest bardzo niebezpieczne, bo do "worka zła" wrzucono również ludzi dobrych, poranionych przez państwo, które nie bierze odpowiedzialności za swoich obywateli. Wiem to, bo zajmuję się prostytutkami, narkomanami, homoseksualistami. Palikot też ich zagospodarował. Tyle tylko, że on chce rozluźnić prawo, a ja zacieśnić. Odciąga ludzi od Kościoła, ja ich przygarniam.
- Ale takich duchownych można policzyć na palcach obu dłoni. Czy Kościół nie jest zbyt pasywny? Czy wyrwie ludzi z objęć Palikota, Urbana, Kotlińskiego?
- Zakony prowadzą domy pomocy społecznej, noclegownie. Ale Kościół powinien młodym i wykluczonym zdecydowanie bardziej wychodzić naprzeciw. Ja do tych, którzy mają problemy z seksem, alkoholem, narkotykami czy hazardem wychodzę w trzech wymiarach. Zaczynam od analizy reakcji ich ciała, potem rozmawiamy o psychologii, dojrzałości emocjonalnej. Dopiero na trzecim etapie przechodzę do spraw duchowych i dekalogu. Kościół tymczasem zwraca się do nich tylko w segmencie duchowym, religijnym. A oni potrzebują silnej pomocy psychologicznej, bo są buntownikami i mają rozchwiane emocje. Na tym właśnie buduje swoje poparcie Palikot.
Ks. Marek Poryzała z Olsztyna pod Częstochową
nazywany duszpasterzem tirówek, uzależnionych od seksu, narkotyków, alkoholu i hazardu.
Artykuł pochodzi z nowego tygodnika opinii: "to ROBIĆ!"Tygodnik to ROBIĆ! ukazuje się w każdy wtorek jako bezpłatny dodatek do Super Expressu. |