"Super Express": - PZPN przyjęło przepisy na EURO 2012, które zakazują wnoszenia na stadion materiałów rasistowskich, ksenofobicznych, politycznych, religijnych i propagandowych. Nie razi pana takie zestawienie?
Ks. Edward Pleń: - Wywołuje raczej ogromne zdziwienie, bo ustawienie w jednej linii ksenofobii i rasizmu z religią to wyjątkowy nietakt. Tego się po prostu nie da mierzyć jedną miarą! Pamiętajmy, że ideałem, do którego dąży każdy katolik, każdy chrześcijanin, jest szacunek do drugiego człowieka ustanowiony jako najwyższa wartość, więc nie widzę tutaj żadnego "zagrożenia".
- Jeżeli dobrze rozumiem intencje PZPN, to właśnie w imię tego szacunku i tolerancji wprowadza się ten zapis.
- Wątpię, by wchodzący na stadion wierzący kibic miał za cel jakąś manifestację swojej religijności. Nikt z wierzących nie każe przecież ateistom czy wyznawcom innych religii zakładać symboli religijnych im obcych! Nikt nie mówi tutaj o opresji. Zwróćmy jednak uwagę, że skoro tyle mówimy o tolerancji, to warto, by objawiała się ona szacunkiem, a nie zakazami.
- Czyli, jak rozumiem, traktuje to pan trochę jak objaw nietolerancji w imię tolerancji?
- Gdy ktoś mówi, że jest niewierzący, Boga nie ma, to czy my - katolicy - reagujemy na to oburzeniem? Raczej słuchamy, kiwamy głową, uznajemy jego wybór. A idąc przedziwną logiką niektórych ludzi, powinniśmy czuć się urażeni. Najistotniejsze w tej sprawie jest jednak to, że mówimy tak naprawdę o sztucznym problemie - powinniśmy się martwić o samo EURO 2012, a nie o zapis, który - prócz niefortunnego sąsiedztwa - raczej nie będzie miał większych konsekwencji.
- Znając inne przykłady z historii, ja się jednak niepokoję, że ktoś, kto pójdzie z krzyżykiem zawieszonym na piersi na stadion, przed wejściem zostanie poproszony o jego zdjęcie.
- To byłaby jakaś kompletna aberracja i szczerze wątpię, by takie wydarzenia mogły mieć miejsce. Istotne jest jednak to, że przez ten zapis i jego nagłośnienie może dojść do niepokojących incydentów. Ludzie mogą poczuć się urażeni. Z drugiej strony, przewrażliwiona ochrona może interpretować ten zapis w sposób, o którym pan wspomniał. Ktoś palnął głupstwo i niepotrzebnie zaognił sytuację.
- Czy stadion sportowy to miejsce, w którym powinno być miejsce na religię?
- Zdarzają się stadiony z kaplicami dla kibiców. Ja jednak zawsze przypominam kibicom, z którymi rozmawiam, że stadion jest od spontanicznej radości, kibicowania, skandowania, śpiewania pieśni. Jeżeli tam ktoś by nagle klęknął i zaczął się modlić, to wyglądałoby to co najmniej dziwnie. Każde miejsce ma swoje przeznaczenie. Nie zmienia to jednak faktu, że ten zapis jest niebezpieczny i może zadziałać - zupełnie niepotrzebnie - mechanizm zakazanego owocu.
Ks. Edward Pleń
Krajowy duszpasterz sportowców