"Super Express": - Prastara cywilizacja - zanim zgasła - wyliczyła, kiedy nastąpi koniec świata. Niestety, to już dzisiaj.
Ks. dr Jan Koclęga: - Jestem chrześcijaninem, więc przyjmuję to jako kłamstwo. Co jakiś czas media podejmują ten temat, żeby - wzbudzając zainteresowanie odbiorców - zwiększyć swoje przychody.
- To nie jest wymysł mediów! To ustalenia Majów. Wprawdzie oni nie znali koła i nie potrafili przewidzieć własnego końca, a także obca im była nauka w jej dzisiejszym rozumieniu, ale stworzyli wysublimowaną kulturę. Może ograniczone instrumentarium starej cywilizacji rzeczywiście znało klucz do zagadki, kiedy nastąpi nasz koniec?
- Zwróćmy się do ewangelii - to mówi do nas Bóg.
- Więc?
- Według słów Pana Jezusa: nikt nie zna dnia ani godziny. Nikt. Tylko sam Bóg.
- Gdyby użyć zgromadzonej na naszej planecie broni nuklearnej - co technicznie sprowadza się do naciśnięcia kilku guzików - to nasz czas na tym łez padole byłby policzony. I to szybko.
- Przyszłość człowieka i świata zna tylko Duch Święty. Tak mówił błogosławiony Jan Paweł II. Chciałbym jeszcze się odnieść do samego terminu: koniec świata. On nie jest precyzyjny. Choć interesujący medialnie: coś było i nagle tego nie ma.
- To jakie nazewnictwo ksiądz postuluje?
- Taki: koniec rzeczywistości tego świata. Nauki matematyczno-przyrodnicze jasno określają, że on musi nastąpić. Za około osiem i pół miliarda lat zgaśnie Słońce. Zanim zgaśnie, będzie wykazywać wzmożoną aktywność.
- Zgodnie z zasadą, że każdy upadek poprzedza renesans...
- Słońce stanie się czerwonym karłem i wtedy Ziemia spłonie. Koniec musi nastąpić - tłumaczy to również prawo entropii, czyli wytracania energii - wszystko stygnie...
- Co na to teologia?
- Biblia ukazuje perspektywę nadziei - że będzie Nowe Niebo i Nowa Ziemia, w których sprawiedliwość zamieszka i nie będzie zła. W wizjach końca ludzie najczęściej koncentrują się na jego wymiarze katastroficznym - apokaliptycznym. Ale proszę zwrócić uwagę, że jego punktem kulminacyjnym będzie paruzja Chrystusa, czyli Jego chwalebny powrót w sposób widzialny.
- Czy też nie wiemy kiedy?
- Wiemy, że towarzyszyć temu będą zapowiedzi przyjścia Pana.
- Na przykład?
- Głoszenie ewangelii wszystkim narodom, a także apostazja - odejście od wiary. Niewiara. Wreszcie wystąpienie antychrysta, czyli syna zatracenia - tego, który będzie się chciał postawić w miejsce Boga. Uznanie przez Żydów Chrystusa za Mesjasza. A także wojny, trzęsienia ziemi, głód, i inne. Święta siostra Faustyna mówi o wielkim znaku Krzyża na niebie widocznym dla wszystkich. Z drugim przyjściem Chrystusa będą się wiązały inne wydarzenia o wymiarze ostatecznym: zmartwychwstanie ciał i Sąd Ostateczny, na którym wszyscy się spotkamy. Po sądzie nastąpi rekapitulacja kosmosu - odnowienie wszechświata. W rzeczywistości pełni eschatologicznej wszyscy będą szczęśliwi.
- Ale przecież święci, którzy są w niebie już teraz - już teraz cieszą się tym stanem. Po co im Nowa Ziemia i Nowe Niebo?
- Święci w niebie są w pełnej szczęśliwości, ale w bliskości Boga nieustannie wstawiają się za nami, abyśmy doszli do nieba. Ich miłość jest "pragnieniem" naszego szczęścia, abyśmy doszli tam, gdzie oni już są. Stan odnowionego kosmosu to dopełnienie całej historii zbawienia, to rzeczywistość obiecana od Boga, a więc na pewno się spełni. Wielkość i piękno Nowej Ziemi i Nowego Nieba jest niewypowiedziana! Jak mówi św. Paweł: ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują, a więc Nowe Niebo i Ziemia to obietnica Boża i jako taka na pewno nadejdzie.
Ks. dr Jan Koclęga
Wyższy Instytut Teologiczny w Częstochowie