"Super Express": - Prezes IPN na konferencji prasowej stwierdził autentyczność dokumentów znalezionych w domu u gen. Kiszczaka, które potwierdzają, że Lech Wałęsa był TW Bolkiem. I co teraz?
Krzysztof Wyszkowski: - W tej kwestii nie ma co dyskutować, bo było wiadomo o tym od dawna. Nawet w normalnym procesie sądowym o zbrodnię zagrożoną najwyższym wymiarem kary nie są potrzebne oryginały dokumentów. Wystarczą zeznania świadków i dowody poszlakowe. Sprawa agenturalności Wałęsy była znana od lat całej elicie politycznej.
- Przecież procesował się pan z Wałęsą w sprawie "Bolka".
- Ale to jest inna sprawa. Instytucje państwowe zostały przez układ okrągłostołowy podporządkowane temu, by zakłamać prawdę o najnowszej historii Polski. Tak przez 25 lat wyglądała Polska.
- Dziś czuje się pan zwycięzcą?
- To nie była walka z Wałęsą, to była walka o Polskę. To jest wielka różnica. Przecież ja wielokrotnie pomagałem Wałęsie. Zgłosił się do mnie, opiekowałem się nim. Jak przychodziły informacje o tym, że był agentem, to nie akceptowałem tego. Czułem, że jest mięczakiem. Nie odwiedzałem go w domu, o co potem miał do mnie pretensje. Moja walka jest przeciwko ludziom takim jak Wałęsa, którzy pełnią rolę agentów wpływu międzynarodowego układu antypolskiego. Wałęsa jest agentem wpływu Rosji, Niemiec, Ameryki w ich grach geopolitycznych w celu utrzymania Polski jako przedmiotu przetargu politycznego na świecie. Za to Wałęsa bierze grube pieniądze i jest wożony po całej kuli ziemskiej.
- Może Lech Wałęsa jest ofiarą systemu i nie należy go przekreślać?
- O ofiarach mówimy, kiedy były krzywdzone. Wałęsa został skrzywdzony w sensie metafizycznym albo eschatologicznym. W zwykłym sensie nie jest ofiarą. Wystarczy spojrzeć na zdjęcia, które udostępnia na swoim blogu. On zarabia grube pieniądze i niszczy swoich przeciwników. O to mam do niego pretensje. Tu nie chodzi o mnie, ale o Annę Walentynowicz. Ona była spychana w nędzę i nie miała pieniędzy na lekarstwa, a Wałęsa mówił, że nie wolno jej pomóc. SB na podstawie donosów Wałęsy stworzyła wiele spraw, które niszczyły opozycjonistów. To są ofiary Wałęsy. To się za nim ciągnie i na tym swoje złoto wyłudził.
- Jak się pan odniesie do słów Lecha Wałęsy: "Nie może być żadnych materiałów mojego pochodzenia. Gdyby były, nie byłoby potrzeby podrabiać. W sądzie to udowodnię"?
- Tutaj powiem twardo, bo to zasługuje na taką ocenę: myślę, że zbrodniarz, którego złapano na Malcie, mówi coś podobnego.
- Czy IPN nie zawiódł w sprawie dokumentów gen. Kiszczaka? Nie można było tego wcześniej wyjaśnić?
- IPN jest tworem układu postkomunistycznego, o którym mówiłem na początku. Jego celem było zakłamanie rzeczywistości. Instytut stoi na straży kłamstwa i ochrony agentury postkomunistycznej. Działanie prezesa, do którego przychodzi Kiszczakowa i mówi, że chce oddać dokumenty, a Kamiński przyjmuje ją dopiero wtedy, gdy ona wymusza na nim spotkanie, jest niedopuszczalne. Prezes IPN powinien złożyć dymisję. Moim zdaniem, Kamińskiego PO wybrała na prezesa tylko dlatego, że zagwarantował dalszą ochronę układu.
Zobacz: Wałęsa zabrał głos w sprawie dokumentów Kiszczaka! ,,Zwycięzców się nie sądzi"?