Krzysztof Wyszkowski: Komuniści to nie ludzie honoru

2014-02-08 3:00

Rocznicowe wspomnienia zwolennika i przeciwnika rozmów przy okrągłym stole.

"Super Express": - Jest pan znany z krytyki obrad okrągłego stołu. Czy mimo to uda mi się nakłonić pana do powiedzenia czegoś dobrego o tym wydarzeniu?

Krzysztof Wyszkowski: - Oczywiście. Nawet o stanie wojennym można powiedzieć coś dobrego - przecież ten okres obrodził dziećmi.

- Zatem poproszę o podanie plusów okrągłego stołu.

- Komuniści niechcący - wbrew swoim planom - ułatwili odsunięcie siebie od władzy. Zresztą ta sytuacja zaskoczyła stronę solidarnościową, która przewidywała, że komunizm jeszcze długo będzie trwać. Utworzenie rządu Mazowieckiego też trzeba scharakteryzować jako krok naprzód. Choć niedostateczny. Ale już zupełnie inną sprawą jest to, że później ten rząd nie wywiązał się ze swoich zobowiązań wobec narodu. Cofnięciem dobrych tendencji było wybranie Jaruzelskiego na prezydenta.

- Nawet wymieniając plusy, podaje pan od razu minusy...

- Bo tak było. W tym bilansie minusy zdecydowanie przeważają. Można by jeszcze bronić okrągłego stołu, gdyby wierzyć w dobre intencje bazujące na naiwności...

- Tutaj też wyczuwam jakieś zastrzeżenie...

- No pewnie. Bo przecież wiemy, że natychmiast po wyborach z 4 czerwca 1989 r. tzw. Komisja Porozumiewawcza - instytucja zupełnie nielegalna, a w dodatku w tym czasie tajna - oddała komunistom 33 mandaty, które oni przegrali wraz z przepadnięciem listy krajowej. Proszę pomyśleć, oto Solidarność - rzekomo walcząca o demokrację - zgadza się na to, żeby pod stołem zmienić ordynację w trakcie wyborów na niekorzyść stanowiska wyborców! To było wyrzeczenie się głoszonych przez siebie zasad. Poza tym udało mi się dotrzeć do stenogramu z narady w Magdalence - poprzedzającej okrągły stół - w trakcie której umówiono się, że Solidarność będzie powstawała od nowa. Było to uznanie prawomocności stanu wojennego. Przecież Solidarność powinna była być relegalizowana. Ustalono też, że będzie budowana od góry, czyli od Wałęsy, w dół - czyli niedemokratycznie, według zasad leninowskich.

- Czy możemy uznać, że idea okrągłego stołu była dobra, tylko wykonanie fatalne?

- Z komunistami nie wolno rozmawiać normalnym językiem. Jeżeli proponują wspólne obrady, oznacza to, że mają zamiar oszukać. Przecież to nie są rycerze z legendy o królu Arturze - ludzie honoru, jak kłamliwie nazwał ich Michnik - lecz zdrajcy, złodzieje i zbrodniarze. Czyli w sytuacji przymusu można z nimi rozmawiać, ale nie wolno wyników takich sytuacyjnych rozmów, co postulował Geremek, traktować na zasadzie pacta sunt servanda, czyli dotrzymywać ich. Na przykład osoba porwana może negocjować z porywaczem, jeżeli on sobie tego życzy - mogą to nawet nazwać okrągłym stołem - ale w pierwszej możliwej chwili należy tego porywacza unieszkodliwić.

- Skoro komuniści to nie rycerze króla Artura i często zamiast strategii retorycznej używali strategii siłowej, to może jednak lepiej się cieszyć, że zgodzili się rozmawiać, zamiast posłużyć się ZOMO?

- Ci bandyci zawsze woleli używać przymusu, niż się porozumiewać - to jest zasada bolszewizmu. O nie, nie "mogli" zasiąść do rozmów, lecz "musieli" do nich zasiąść. Bo mieli nóż na gardle i bali się, że lada dzień będą musieli uciekać za Bug. Poza tym gdyby oni tego nie zrobili, to ich partię Gorbaczow kazałby poprowadzić komuś innemu. Przecież PZPR była partią agenturalną - wykonywała polecenia Sowietów.

- Mówi pan, że mieli nóż na gardle. Tymczasem Solidarność w 1989 r. była cieniem związku z 1980 r.

- O tym ja doskonale wiem. Jako struktura organizacyjna w 1989 roku była słaba. Ale pan chyba nie uwzględnił narodowej woli odrzucenia komunizmu - a ta była potężna. Lada chwila doszłoby do wojny domowej. Tylko że na to nie było zgody Sowietów, którzy woleli okroić swoją kontrolę nad Polską, ale jej nie utracić. Skoro więc polscy komuniści mieli się asymilować w nowym systemie, no to musieli przyjść do Solidarności po łaskę. Ale po naszej stronie nie siedzieli poważni negocjatorzy, ale agenci, kombinatorzy, pożyteczni idioci, polityczni oszuści w rodzaju Michnika, więc wynik był kompromitujący dla Solidarności.

- Solidarna Polska nie uważa okrągłego stołu za wydarzenie, które powinniśmy świętować.

- Na szczęście nie tylko oni. Są w Sejmie również tacy ludzie jak wiceprezes PiS Antoni Macierewicz, który sprzeciwiał się okrągłemu stołowi już wówczas i pozostał wierny temu stanowisku. Mam nadzieję, że takich ludzi, którzy potrafią przeciwstawić się układowi władzy panującemu od 1989, jest więcej. Prędzej czy później zwyciężymy!