Krzysztof Wyszkowski o Mazowieckim: Byłem jak jego czwarty syn...

2013-10-30 2:50

Wspomnienia o zmarłym premierze Tadeuszu Mazowieckim.

"Super Express": - Jak odebrał pan informację o śmierci Tadeusza Mazowieckiego?

Krzysztof Wyszkowski: - Trzeba odróżnić smutek po śmierci człowieka, z którym w pewnym okresie byłem bardzo blisko, od sposobu interpretacji jego działań politycznych, jaki narzuca obecny układ rządzący z prezydentem i premierem na czele. Oczywiście Mazowiecki był człowiekiem tego samego środowiska, ale miał zdolność patrzenia szerszego. Dziś zakłamuje się Mazowieckiego i próbuje podporządkować swoim interesom. A to był człowiek, którego Donald Tusk zdradził na rzecz kompletnego pragmatyzmu i wyzucia z wartości. Mazowiecki był wtedy niszczony przez tych ludzi. Może dobrze, że dziś wszyscy mówią jednym tonem, ale zawłaszczanie Mazowieckiego przez ten obóz jest nadużyciem. Osobiście to był bardzo uczciwy człowiek i to go od nich różniło.

Zobacz: Tadeusz Mazowiecki nie żyje - kim był i co osiągnął polski polityk i publicysta?

- Tadeusz Mazowiecki nie zostawił po sobie wspomnień, nigdy nie napisał swojej autobiografii. Żałuje pan?

- Bardzo tego żałuję. Miał gigantyczną wiedzę, może największą ze współczesnych polityków. Bo czym jest np. wiedza Wojciecha Jaruzelskiego? To przecież wiedza jednostronna. A Mazowiecki potrafił ocenić historię Polski z różnych perspektyw. Poczynając od młodości w czasie okupacji, przez okres powojenny, akces do stalinowskiego PAX-u, potem walkę z Kościołem, wędrówkę w stronę "Więzi", aż po spór z prymasem Wyszyńskim. A z drugiej strony wierzganie w czasie posłowania w "Znaku" w 1968 i w 1970 roku, za które został ukarany w taki sposób, że nie został powołany na kolejną kadencję Sejmu. Potem zbliżał się do nowego zjawiska, jakim był opór społeczny lat 70., aż do strajku w Stoczni Gdańskiej w sierpniu 1980 r., kiedy najpierw był pośrednikiem między władzami a nami, a w końcu odkrył dla siebie nowy świat i chciał być bliżej społeczeństwa niż władzy. W stanie wojennym był przez rok internowany. W czasie Okrągłego Stołu uznał jednak, że siła tego układu jest przemożna i skapitulował. Dla mnie to było rozczarowujące, bo uważałem, że komunizm należy zniszczyć, a nie się z nim porozumiewać.

Czytaj: Tadeusz Mazowiecki - pierwszy premier wolnej Polski

- Ale Polska się zmieniła po Okrągłym Stole...

- Związek Radziecki też zniknął. I nie Mazowiecki to spowodował, ale fakt ten stworzył możliwość, że Mazowiecki został premierem.

- Może ten kompromis to właśnie była cena.

- Tu się nie zgadzam.

- Gdyby ludziom w głębokim, a nawet nie tak bardzo głębokim PRL-u przedstawić perspektywę zmian po 1989 r. i zapytać, czy chcieliby ich, to sądzę, że większość Polaków wzięłaby je w ciemno.

- Zapewne, ale tak nie można rozumować. W 1989 r. można się było z komunistami pożegnać. To była ideologia, z którą nie wolno było paktować.

- Mam wrażenie, że długo można by dywagować, co by było gdyby.

- Moje stanowisko jest takie: Mazowiecki czuł się przykuty do tamtego systemu i nie potrafił się wyzwolić od swojej przeszłości.

- Mam świadomość, że w wielu sprawach nie zgadzał się pan z Tadeuszem Mazowieckim. Ale był czas, kiedy byliście blisko.

- Byliśmy bardzo blisko. W czasach "Tygodnika Solidarność" ja go codziennie budziłem, wyciągałem z łóżka i wiozłem do pracy. Byłem prawie jego czwartym synem, bardzo się wtedy do niego zbliżyłem. Może stąd wzięło się moje oburzenie na jego postawę przy Okrągłym Stole, ale to nie było jeszcze zerwanie. To nastąpiło w okresie jego premierostwa, kiedy zaczął bronić Jaruzelskiego.