duda i szczerski.

i

Autor: Mateusz Jagielski

Krzysztof Szczerski: Niemcy to nasi przyja ciele

2015-08-10 4:00

W rozmowie z "Super Expressem, Krzysztof Szczerski, minister w kancelarii Andrzeja Dudy.

"Super Express": - Jakie są najbliższe plany Kancelarii Prezydenta?

Krzysztof Szczerski: - Rytm działania kancelarii wyznacza prezydent Andrzej Duda, który podkreśla, że chce być prezydentem bardzo aktywnym. Oczekuje więc od nas bardzo szybkiego tempa pracy. W sprawach polityki zagranicznej kluczowe będzie pierwsze sto dni. Obecnie trwa konstruowanie kalendarza działań na ten czas. Mogę powiedzieć, że będzie on bardzo bogaty.

- Prezydent w inauguracyjnym orędziu powiedział, że w polityce zagranicznej nie może być rewolucji, będzie jednak pewna korekta. Na czym ta korekta będzie polegać?

- Na dużo większej aktywności państwa polskiego w relacjach dwustronnych i przedstawianiu naszych narodowych interesów. Nie będzie rewolucji w sensie podstawowych wyznaczników polityki zagranicznej - chcemy dalej działać w Unii Europejskiej i NATO, chcemy budować konsensus euroatlantycki. Istotne jest jednak to, aby ten konsensus w większym stopniu uwzględniał polski interes. Spotkania prezydenta z przywódcami innych państw służyć będą właśnie prezentacji polskiego punktu widzenia naszym partnerom.

- W orędziu padły też słowa o budowie sojuszu państw Europy Środkowej po Morze Czarne i Adriatyk. Jak to miałoby wyglądać?

- To wynika z przekonania, że w Europie potrzebny jest samodzielny głos naszego regionu. Dziś toczą się w Europie różne debaty, w tym między zwolennikami Europy bardziej socjalnej a tymi, którzy chcą przede wszystkim dyscypliny budżetów. Potrzebny jest w tych sporach głos państw Europy Środkowej - krajów o dużej dynamice i jednocześnie potrzebach rozwoju. W związku z sytuacją na Wschodzie kraje te łączy też sąsiedztwo z bardzo niestabilnym obszarem. Co jednak istotne, prezydent wyraźnie zaznaczył, że tworzenie takiej płaszczyzny strategicznej współpracy musi brać pod uwagę realia. Trzeba być świadomym, w jakich realiach funkcjonujemy. Europa Środkowa jest dziś podzielona, jeśli chodzi o kierunki polityki. Pierwsze miesiące służyć będą temu, by określić pole możliwej współpracy. Podstawą mogą być właśnie kwestie bezpieczeństwa i konkretnych projektów inwestycyjnych, infrastrukturalnych.

- Prezydent odwołał się też do dziedzictwa śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Ważnym przesłaniem jego prezydentury była polityka wobec Ukrainy. Od pięciu lat sytuacja jednak się zmieniła. Ukraina prowadzi dziś wojnę z Rosją. Jak w tej sytuacji będzie wyglądać polityka prezydenta w tej kwestii?

- W polityce nic dwa razy się nie zdarza tak samo. Pan prezydent mówi o nawiązaniu do koncepcji prezydenta Lecha Kaczyńskiego, bo słuszne jest przekonanie śp. Prezydenta, że siła Polski jest funkcją podmiotowości naszego regionu. To jest pewne dziedzictwo, do którego się odnosimy. Ale ani wobec regionu, ani w przypadku Ukrainy nie da się w sensie dosłownym realizować dokładnie takiej samej polityki. Właśnie ze względu na realia, o których pan wspomniał.

- To jak ta polityka będzie wyglądać?

- W sprawie Ukrainy dla prezydenta najważniejsze będą dwa elementy. Po pierwsze - Polsce zależy na pokoju na Wschodzie. Jesteśmy więc gotowi, aby podjąć wysiłek współdziałania z innymi państwami na rzecz pokoju. Po drugie - działanie na rzecz wsparcia Ukrainy w jej reformach wewnętrznych, po to, żeby Ukraina była traktowana jako partner. Jednocześnie, co prezydent podkreśla, zależy nam na dobrych relacjach ze wszystkimi sąsiadami. Nawet jeśli dziś wydaje się to bardzo trudne.

- Rysą na stosunkach z Ukrainą jest zbrodnia wołyńska. Jak połączyć wspieranie Ukrainy z upamiętnieniem tragedii wymordowanych przez OUN UPA Polaków?

- Pan prezydent wyraźnie podkreślił, że będzie prowadził także aktywną politykę historyczną. Z jednej strony nie może być zgody na zakłamywanie historii. Konieczne jest wsparcie dla wszystkich tych, którzy dbają o pamięć historyczną. Z drugiej strony konieczny jest dialog ze stroną ukraińską. Bo bez szczerej rozmowy problemy będą jedynie narastać.

- Skoro o sąsiadach. Rząd Donalda Tuska realizował politykę bardzo przychylną dla Berlina. Jak będzie wyglądać polityka Andrzeja Dudy wobec Niemiec?

- Prezydent będzie prowadził politykę realistyczną. Ma dobrą diagnozę rzeczywistości i wyciąga z niej odpowiednie wnioski. A to oznacza, że Niemcy są dziś dla Polski partnerem strategicznym. Uznajemy ich rolę w Europie i świecie atlantyckim. Rolę zarówno ekonomiczną, jak i polityczną. Chcemy utrzymać przyjazne relacje z Niemcami, bo to zwyczajnie leży w naszym żywotnym interesie.

- W stosunkach z Niemcami pojawiły się zgrzyty w polityce historycznej, kontrowersje budzi fakt, że niemieckie sieci handlowe niemal monopolizują nasz rynek, a koncerny mają przeważającą rolę na rynku prasy. W jaki sposób wpłynie to na stosunki z Republiką Federalną?

- Właśnie dlatego, że wzajemne relacje są dobre, możemy szczerze rozmawiać o sprawach, w których nasze poglądy, opinie i interesy są rozbieżne. Rozmawiać jak przyjaciele. Od tego jest właśnie dyplomacja. Pan prezydent będzie miał sposobność podjęcia takiego dialogu z partnerami niemieckimi na najwyższym szczeblu. Współpraca na linii Warszawa - Berlin będzie bardzo intensywna. Pan prezydent zna Niemcy, bywał tam wielokrotnie i ma tam przyjaciół.

- Jesteśmy w NATO. Głównym graczem są tu Stany Zjednoczone. Prezydent w orędziu mówił o potrzebie zwiększenia naszych gwarancji bezpieczeństwa. Jakie kroki zamierza podjąć?

- Prezydent chce większych gwarancji bezpieczeństwa ze strony NATO i większej obecności paktu w Europie Środkowej i w Polsce. Prezydent Andrzej Duda jeszcze przed inauguracją rozmawiał zarówno z sekretarzem generalnym NATO, jak i generałem Philipem Breedlove'em, dowódcą sił NATO w Europie, a zarazem naczelnym dowódcą sił amerykańskich w Europie. Te kontakty będą kontynuowane. Chcemy, aby szczyt w Warszawie w 2016 r. wyznaczył nowe strategiczne zadania dla Sojuszu. Ustalenia ubiegłorocznego szczytu w Newport były dobrym krokiem, ale tylko doraźną reakcją na to, co dzieje się na Wschodzie. Szczyt w Warszawie powinien przynieść rozwiązania trwałe, systemowe. Konieczność zwiększenia obecności Sojuszu w Europie oraz wzmocnienia gwarancji bezpieczeństwa jest dla nas kluczowa.

- Wspomniał pan o toczącym się sporze Europy socjalistycznej i monetarystycznej. W tle jest spór o wspólną europejską walutę. Czy Polska powinna wchodzić do strefy euro?

- Przede wszystkim obecność Polski w strefie euro powinna być warunkowana interesem gospodarczym Polski i polskich rodzin. Dopóki nie będziemy mieć jasnego przekonania, a teraz większość ekonomistów tego przekonania nie ma, że dla Polaków wejście do strefy euro jest korzystne, żadne argumenty polityczne i ideologiczne nas do tego nie zmuszą.

- Czyli tak, ale dopiero jak będzie się nam to opłacać?

- Pamiętajmy, że według oficjalnych raportów za człowieka zamożnego w Polsce uważa się osobę zarabiającą 7100 zł miesięcznie. Rządzący chwalą się tym, że w przyszłym roku będzie takich ludzi w Polsce milion. Czyli, mówiąc wprost - sukcesem ma być to, że za rok niecałe 3 proc. Polaków znajdzie się w gronie ludzi zamożnych, a wyznacznikiem tej zamożności mają być zarobki poniżej 2000 euro. W porównaniu z innymi krajami Unii to bardzo niewiele. Aby realnie mówić o wejściu do strefy euro, poziom życia Polaków musiałby się znacząco poprawić.

- W którą stronę powinna ewoluować Unia Europejska?

- Unia Europejska powinna się zwrócić w stronę obywateli, którzy, co widać po sukcesach ruchów eurosceptycznych, czują się dziś z projektu Wspólnoty wyeliminowani. Należy też wrócić do korzeni, takich jak wspólnota interesów państw członkowskich. Zwrócić uwagę na przeregulowanie europejskich przepisów. Państwa członkowskie powinny móc w większym stopniu wpływać na kształt wspólnej polityki. Europa musi być wspólnotą wolności, zaufania i równości.

Czytaj: Oto drużyna Andrzeja Dudy. Prezydent przedstawił swoich współpracowników