Krzysztof Szczerski

i

Autor: Tomasz Radzik

Krzysztof Szczerski: Miłość do Orbana nie może być absolutna

2014-01-23 16:41

Viktor Orban zacieśnia współpracę z Rosją. Czy strategiczny sojusz energetyczny z Moskwą sprawi, że węgierski premier przestanie byc bohaterem polskiej prawicy?

„Super Express”: - W zeszłym tygodniu Viktor Orban uzgodnił z Rosjanami współpracę w dziedzinie energetyki atomowej i wyraził swoje poparcie dla budowy gazociągu South Stream, którym do Europy Środkowo-Wschodniej będzie dostarczany surowiec Gazpromu. Do niedawna PiS wystawiało laurki węgierskiemu premierowi. Teraz już nie jest dla was wzorem?
Krzysztof Szczerski:
- Szacunek do Viktora Orbana i prowadzonej przez niego polityki nigdy nie oznaczał dla nas wiernego naśladownictwa. Na pewno może imponować polityka niezależności, którą prowadzi szczególnie wobec Unii Europejskiej. Jeśli zaś chodzi o kwestie, które pan przywołał, to Polska w żadnym razie nie powinna kopiować wzorców węgierskiego premiera. Jedyne co w tym wypadku można powiedzieć na obronę Orbana to fakt, że działa w stanie wyższej konieczności i nie posiada komfortowego wyboru.
Zdaje się, że chęć PiS, by powtórzyć dotychczasową politykę Orbana, idąc na zwarcie z Bruskelą i światową finansjerą, oznacza, że jedynym partnerem pozostaje Rosja.
Nie wiązałbym tych dwóch rzeczy. To, że prowadzi się niezależną polityką wobec Unii, nie oznacza, że jedyną alternatywą pozostaje Rosja. Można być niezależnym i nie opierać się na współpracy energetycznej z Moskwą. Nasz rząd musi robić wszystko, by eksploatować gaz łupkowy, który może gwarantować niezależność energetyczną Polski. Węgrzy takiej szansy nie mają i muszą szukać szans w korzystnych umowach z Rosją.
Swego czasu z ust Jarosława Kaczyńskiego padały takie słowa jak: „Dał nam przykład Viktor Orban jak zwyciężać mamy” lub „Przyjdzie dzień, że w Warszawie będzie Budapeszt”. Rozbudziły one miłość waszych wyborców do węgierskiego premiera. Pamiętam te pielgrzymki do Budapesztu w dni niepodległości Węgier, które wyrażały poparcie dla Orbana. Co teraz powinni zrobić wyraźnie zdezorientowani wyborcy PiS?
Powinni przede wszystkim popierać politykę PiS. To nie jest tak, że można polegać w całości  politycznych wzorach wypracowanych przez szefa rządu innego państwa. Dla naszej partii, te elementy polityki Viktora Orbana, które do tej pory nam się podobały, takie jak reforma konstytucyjna, którą przeprowadził czy to, jak odnalazł się w pokryzysowej Europie jako państwo samodzielne, nadal są dla nas inspiracją. Miłość nigdy jednak nie jest miłością absolutną i nikt takiej absolutnej miłości nie deklarował. Ostatnie posunięcia Orbana na pewno się w niej nie mieszczą. Polska wobec Rosji musi prowadzić swoją politykę, uwzględniającą nasze interesy narodowe.
Ale czy to już koniec z tworzeniem Budapesztu w Warszawie?
Pamiętajmy, jaka była sytuacja na Węgrzech, kiedy Orban walczył o przywództwo. Chodziło o przepędzenie z rządu ludzi, którzy wpuścili kraj w zupełną zależność od podmiotów zewnętrznych. To się Orbanowi udało. I w tym sensie chciałbym, żeby w Warszawie powtórzyć Budapeszt, żeby tak jak teraz Węgry, na naszych własnych warunkach decydować jak odnaleźć się w polityce międzynarodowej. Natomiast to, że Orban w tym swoim pomyśle na to, jak się samemu odnaleźć, widzi miejsce na bliską współpracę z Rosją, to jego problem. Dla nas to nie jest rozwiązanie.
Kryzysu tożsamości ani PiS, ani wasi wyborcy nie będą mieli?
Absolutnie nie. Naszym przywódcą jest Jarosław Kaczyński, a nie Viktor Orban. Nigdy nie chcieliśmy, żeby Orban był prezydentem Polski, ale prezes PiS na tym stanowisku by się naszemu krajowi przydał.
Rozmawiał Tomasz Walczak

Krzysztof Szczerski. Poseł PiS. Wiceminister spraw zagranicznych w latach 2007–2008