"Super Express": - Beata Szydło mówiła wczoraj na łamach "Super Expressu" o planie PiS uzdrowienia polskiej gospodarki - tzw. nowoczesnym patriotyzmie gospodarczym. Brzmi dumnie.
Prof. Krzysztof Rybiński: - I niestety pusto. Ja oceniam programy gospodarcze i polityczne pod kątem tego, czy są zgodne ze strategicznymi celami kraju i czy pomagają mu się rozwijać, a nie - czy są liberalne, socjalne, populistyczne.
- A ten jaki jest - bardziej ogólnikowy czy konkretny?
- Jest w miarę solidny, choć bardzo nierówny. Są tam obszary gruntownie przemyślane i te słabe, ogólnikowe. Należy się duży plus za plan poprawy jakości stanowionego prawa. Dziś mamy system prawny i regulacje bardzo utrudniające prowadzenie biznesu. Gdy powstaje projekt, który ma realizować pewne cele gospodarcze, to w wyniku zgniłego przetargu politycznego w Sejmie i nieraz brutalnego lobbingu grup interesów, wychodzi z procesu legislacyjnego coś, co ma niewiele wspólnego z pierwotnym założeniem.
- PiS wie, jak zablokować ten patologiczny proces tworzenia prawa?
- Mocną stroną jest deregulacja działalności gospodarczej. Na tym polu PiS ma zasługi jeszcze z lat 2005-2007, kiedy np. otwarto zawód prawnika dla młodych ludzi. Dziś kontynuuje ten sposób myślenia - chce ograniczyć liczbę koncesji, licencji i reglamentacji.
- Przejdźmy do propozycji PiS naprawy finansów publicznych.
- Tu wahadło przechyla się w drugą stronę. Chętnie zaproszę panią Szydło i wytłumaczę, że jej propozycje, zwłaszcza po stronie wydatkowej, są bez sensu. Mówi o racjonalizacji, restrukturyzacji itd. Słyszymy to od lat! Nie widzę za to żadnych konkretnych działań ograniczających wydatki. Żadnych wzmianek o rozdętej do granic absurdu pomocy socjalnej, żadnego należytego odniesienia do masowego zjawiska chowania długu przed obywatelami.
- Może nie chcą się nikomu narażać w okresie wyborczym.
- Jasne. Nikt nie chce. Szkoda tylko, że mówią o ograniczaniu długu i oszczędnościach, a jednocześnie zapowiadają radykalny wzrost pensji dla nauczycieli i tworzenie nowych urzędów.
- Ich receptą na walkę z długiem ma być usprawnienie ściągalności podatków, co zapobiegnie ich podnoszeniu i pokryje straty budżetowe.
- Nie można mamić ludzi, że podatki nie wzrosną, bo w tym samym programie jest zapowiedź podniesienia opodatkowania, tylko że w inny sposób. No bo co w praktyce oznacza usprawnienie ściągalności podatków? Policja podatkowa będzie bardziej brutalna, wyeliminuje się znaczącą część ulg, którymi dziś podatki przeciekają, efektywniej będą ściągane zaległości. W efekcie pójdzie w górę efektywna stawka podatkowa. Więc co z tego, że nie zmienią się te nominalne? Z punktu widzenia biznesu to wszystko jedno, bo tak czy siak wzrośnie poziom opodatkowania.
- A jak Pan ocenia pomysł finansowania służby zdrowia z budżetu, zamiast z NFZ czy prywatnych pieniędzy?
- Do tego punktu programu nie doszedłem. Jest zbyt długi - 250 stron! I najwyżej tylu ludzi go przeczyta. Zamiast listy konkretnych priorytetów powstał niekomunikatywny bryk. Jak ktoś nie potrafi na dziesięciu stronach wyjaśnić, o co mu chodzi, to chyba sam tego nie wie.
- Pan zbyt wymagający. Chyba dobrze, że program w ogóle powstał.
- Oczywiście, że dobrze. Ale trzeba mierzyć wysoko. Zresztą, jeśli PiS dojdzie do władzy, będzie ten program realizował. A Platforma nie ma żadnego programu gospodarczego. To, co robiła dotąd, to przejaw chaosu i braku strategicznego myślenia.
- Czyli w polityce gospodarczej PiS przeważa nad PO?
- Tak myślę. PiS proponuje też rewizję celów polityki klimatycznej. Mówią, że jak dojdą u władzy, to będą negocjować z Komisją Europejską zmianę celów polityki emisyjnej. W sytuacji gdy USA, Chiny i Indie zwiększają emisję, to ostrożna polityka klimatyczna Unii doprowadzi do zduszenia wzrostu gospodarczego w Polsce. I jeszcze jedno. Tylko PiS ma dziś rozsądną wizję tego, co zrobić z gazem łupkowym. Wiedzą, że jest on własnością nie tylko dzisiejszego pokolenia Polaków, ale i wielu następnych. Że przychody z eksploatacji gazu mogą lądować w specjalnym funduszu przyszłych pokoleń. Np. na finansowanie dziury w systemie emerytalnym.
- Ale czy są dzisiaj w PiS ludzie o solidnym przygotowaniu merytorycznym i doświadczeniu w zajmowaniu się gospodarką i finansami?
- Nie śledzę doboru kadr tej partii. Ale jedno mogę na pewno o PiS powiedzieć - jest to jedyna partia w Polsce, która przeznacza środki finansowe na funkcjonowanie think tanków. PO wydaje pieniądze na billboardy, na sondaże, a PiS ma np. Instytut Sobieskiego, z ludźmi o dużym doświadczeniu międzynarodowym i potencjale intelektualnym. Myślę, że tam należy szukać zaplecza kadrowego, jakby to PiS miał rządzić lub współrządzić Polską.
Prof. Krzysztof Rybiński
Rektor Uczelni Vistula