Czy spodziewałem się frontalnego ataku Waśniewskiej? Oczywiście, że tak. Wiedziałem, że będzie mnie atakować i dała tego próbkę gdy zabierała swoje rzeczy z mieszkania w Łodzi. Była wówczas z Bartkiem, a i tak nie potrafiła się powstrzymać i rzuciła na pożegnanie "ja was wszystkich załatwię!".
Zatem jej "spowiedź" w żaden sposób mnie nie dotknęła. Sądzę, że te nikczemne kłamstwa to akt zemsty małej dziewczynki z Sosnowca, która chce zrobić z siebie teraz gwiazdę. To co po mnie spływa zabolało jednak Bartka i jego rodzinę. Oni nie spodziewali się, że takiego obrotu sprawy.
Jedno mogę jeszcze powiedzieć: ja nie mam zamiaru urządzać konferencji prasowych, żeby odpierać nikczemne ataki Katarzyny. Nie będę w to również mieszał innych osób - już wystarczy. Te kłamstwa to kontynuacja jej manipulacji i show. Raz oszukała społeczeństwo, ale nie mnie. Teraz Katarzyna Waśniewska i jej słowa znaczą dla mnie tyle co nic, co brzęczenie muchy.
Zatem... Życzę Kasi Waśniewskiej zdrowia i szczęścia w swoich wyznaniach. Jeśli liczyła, że w ten sposób zdobędzie współczucie, może popularność, cóż... "Wyznania gejszy" to to nie są, nominacji do Oscara też nie będzie!
PS. Wczoraj rozmawiałem z Bartkiem. Swoimi wyznaniami Katarzyna dosłownie zdeptała uczucie, jakim on wciąż ją darzył. To już nie jest związek...