"Super Express": - Rzecznik praw dziecka Marek Michalak zaproponował wprowadzenie poprawek do przepisów o adopcjach ze wskazaniem. Dzięki nim adopcje byłyby możliwe tylko pomiędzy osobami spokrewnionymi.
Krzysztof Orszagh: - Rodzice adopcyjni muszą być przeszkoleni i mieć tzw. kwalifikacje. Jedno i drugie jest bardzo czasochłonne. Zmiana, jaką proponuje pan rzecznik, którego bardzo lubię i szanuję, nie jest do końca trafiona. Spróbujmy wyobrazić sobie sytuację...
- Nie musimy sobie tego wyobrażać. W "Super Expressie" opisywaliśmy historię kobiety chorej na raka, która wiedziała, że umiera. W opiece nad dziećmi od dawna pomagała jej sąsiadka. Były z nią bardzo związane emocjonalnie. Biologiczna matka wskazała sąsiadkę jako matkę adopcyjną. Dzieci miały do czynienia tylko z jedną traumą: śmiercią matki. Nie musiały dodatkowo aklimatyzować się w ośrodku opiekuńczym.
- Taka sytuacja po poprawkach nie będzie w ogóle możliwa. Większość adopcji ze wskazaniem wygląda tak, że rzeczywiście ludzie się poznają, nabierają do siebie zaufania i jedna osoba wskazuje drugą, powiedzmy konkretne małżeństwo. Oni nie płacą za dziecko. Czasami zwracają matce biologicznej koszty utrzymania, opłaty na leki, badania lekarskie, na odzież ciążową. Pamiętajmy, że ciąża to jest coś bardzo kosztownego. Nie widzę w tym niczego złego, nagannego, niemoralnego i moim zdaniem trudno byłoby nazwać to handlem dziećmi. Ci ludzie chcą mieć dziecko i zapewnić mu normalny dom. Słyszałem historię, że jakaś kobieta sprzedała innej kobiecie dziecko za 5 tysięcy. Ja w to nie wierzę. Czy ktoś chciałby być w ciąży za 5 tysięcy złotych?
- Nie dochodzi więc do handlu dziećmi?
- Handel dziećmi jest marginesem. To nie jest znaczący procent wśród adopcji ze wskazaniem. Ale można by je usprawnić. Ośrodek adopcyjny czy sąd kontrolowałby, skąd ci ludzie się znają. Czyli dlaczego pani Kasia chce, aby adoptowali jej dziecko państwo Kowalscy. Aby udowodnili, że znają się dłużej, mieli ze sobą kontakt. Może to zminimalizowałoby proceder handlu dziećmi.
- Czy warto więc zmieniać tę ustawę?
- Nie wylewajmy dziecka z kąpielą. Pan rzecznik ma dobre intencje, ale restrykcyjne poprawianie obecnej ustawy to złe rozwiązanie. Większość adopcji ze wskazaniem to adopcje wśród osób niespokrewnionych. Wprowadzenie dodatkowych restrykcji spowoduje tylko, że domy dziecka będą tak przepełnione, jak były w latach powojennych. Myślę, że na pewno nie o to chodzi panu rzecznikowi.
Krzysztof Orszagh
Stowarzyszenie Przeciwko Zbrodni im. J. Brzozowskiej