"Super Express": - W dzisiejszym "Super Expressie" opisujemy kolejną sprawę, w której komornik zajął pieniądze na koncie kobiety, która nie ma długów. Wystarczyło, że w jej miejscowości jest druga osoba o tym samym imieniu i nazwisku. Gdy obserwuje się tego typu historie z boku, trudno nie odnieść wrażenia, że często biorą się ze złej woli.
Krzysztof Kwiatkowski: - Komornik prowadzi swoje czynności w oparciu o tzw. klauzulę wykonalności nadawaną przez sąd. W klauzuli mamy imię, nazwisko i adres w postaci nazwy miejscowości, z której pochodzi dłużnik. Aby takie sytuacje się nie powtarzały, wprowadziliśmy rozwiązanie, które nakłada obowiązek wpisania do klauzuli wykonalności numeru PESEL dłużnika. Pozwoli to ze stuprocentową pewnością zidentyfikować rzeczywistego, a nie wyimaginowanego dłużnika. Parlament kończy prace nad nowelizacją ustawy i projekt już niedługo trafi do podpisu prezydenta.
- Najwyższy czas, bo takie sytuacje zdarzają się dość często. Pamiętamy sprawę pana Mariana Borzyma ze wsi Borzymy, kiedy komornik chciał zlicytować jego ziemię za niepłacone alimenty. Mężczyzna nigdy nie miał dzieci, chodziło o kogoś innego.
- Przy takich wątpliwościach komornik powinien wstrzymać czynności. Taki wymóg pojawia się też w nowelizacji. Na każdy taki zarzut dłużnika komornik będzie musiał wstrzymać czynności, szczególnie jeśli klauzula wykonalności była nadana w tzw. elektronicznym postępowaniu upominawczym.
- Winna jest klauzula wykonalności, że tak trudno udowodnić komornikowi swoją tożsamość? A może wielu komornikom jest wszystko jedno, od kogo wyegzekwują należność? Po co męczyć się z młodym, rzutkim biznesmenem, jak można bez problemu i zgodnie z literą prawa ściągnąć jego dług od schorowanego emeryta, który przypadkiem nazywa się tak samo.
- Takie ograniczone dane często uniemożliwiają identyfikację dłużnika. Ale rzeczywiście zdarzają się sytuacje, w których można mieć przekonanie o złej woli komornika prowadzącego czynności. Sam, będąc ministrem sprawiedliwości, rozpocząłem postępowanie dyscyplinarne względem komornika ze Zgierza, który nierzetelnie prowadził windykacje. Gdy komornik ma świadomość, że odzyskuje należność od osoby, która wyłącznie ma pecha, bo ma takie samo imię i nazwisko jak dłużnik, a nadal prowadzi postępowanie, to musi być ono ocenione na drodze dyscyplinarnej. Oczekiwałbym szybkiej i zdecydowanej reakcji samorządu komorniczego, który również ma uprawnienia, by inicjować postępowania wobec tego typu komorników.
- Jak często komornicy pociągani są do odpowiedzialności za swoje pomyłki?
- Nie znam takich statystyk. Pamiętam jednak, że skutecznych przypadków postępowań dyscyplinarnych, które prowadziły do utraty uprawnień, nie było wiele. To są nieliczne przykłady.
- Kontakt z komornikiem nie należy do przyjemnych doświadczeń. A już szczególnie w takich sytuacjach, kiedy niewinny człowiek staje do konfrontacji z urzędnikiem, który występuje w imieniu państwa prawa. Domyślam się, że po wszystkim można czuć się jak przestępca. Ktoś taki ma prawo do odszkodowania z tytułu pomyłki komorniczej?
- W drodze postępowania cywilnego przed sądem może wystąpić przeciwko takiej osobie. Zdaję sobie sprawę, że to czasochłonna procedura, ale coraz częściej Polacy z niej korzystają. W oparciu o decyzje sądów w 2008 roku takich odszkodowań od Skarbu Państwa wypłacono 40 milionów, w ubiegłym roku 400 milionów. Za każdym zasądzonym odszkodowaniem stoi określony błąd jakiegoś funkcjonariusza państwowego. I tu nie chodzi tylko o komorników, ale błędy szeroko rozumianych funkcjonariuszy publicznych.
Krzysztof Kwiatkowski
Poseł PO, były minister sprawiedliwości