"Super Express": - Wolność podobno jest zagrożona, a pan nie był na sobotnim marszu. Czemu? Grillował pan? Jaka jest pańska wymówka?
Krzysztof Gawkowski: - Po ludzku byłem na swoim marszu.
- Na jakim pan był?
- Rodzinnym. Jak chodzić, to na takie, na których człowiek się dobrze czuje. Ja swój miałem w święto pracy. Przeszliśmy pod hasłami, które wydają się dziś ważne - dotyczącymi godnej pracy i tego, by bezrobocie nadal spadało.
- Czyli jest dobrze, skoro spada?
- Spada bezrobocie i to dobrze.
- 7,7 proc.
- Tak, to dobry wynik.
- Znów zmalało.
- Spada od dłuższego czasu. Nie należy jednak zapominać, że warunki pracy w niektórych zakładach są katastrofalne.
- A propos "Marszu wolności" - wam nie jest po drodze z PO?
- Nie jest nam po drodze z PO nie dlatego, że nie chcieliśmy maszerować, ale dlatego, że przez 8 lat PO wiele opowiadała m.in. w kwestiach pracy. Nie zostało to zrealizowane. Teoretycznie mamy 2 tys. zł pensji minimalnej, a są miejsca, gdzie ludzie zarabiają po 1,5 tys. zł. SLD wtedy protestuje, pisze pisma do Państwowej Inspekcji Pracy, zwracając uwagę, że łamane jest prawo.
ZOBACZ: Krzysztof Gawkowski w WIĘC JAK: Broniarz to fircyk, niemal zapisał się do PO
- Pan się czuje osobiście zniewolony?
- Nie czuję się zniewolony, ale państwo PiS doprowadza do tego, że możemy czuć się niekomfortowo. M.in. w sprawie przestrzegania konstytucji, polskiej oświaty, mediów.
- A gdybym pana poprosił o szczegóły, to o co ma pan pretensje do PiS?
- Mam pretensje do PiS głównie o to, że Polacy wstydzą się partii rządzącej, która nie docenia pozycji Polski wypracowanej przez różne rządy. PO na tym zyskuje, ale ja się z tego nie cieszę. Uważam, że ta partia u władzy - nie daj Boże, z bezwzględną większością - to będzie Polska lat 2007-2015, w której rzeczy najważniejsze - jak byt człowieka - nie były odpowiednio doceniane. Chcę, by bezrobocie spadło, ale żeby spadała też liczba żyjących w ubóstwie. A dziś to 800 tys.
- Przecież spada.
- Spada bezrobocie, ale nie liczba żyjących w ubóstwie. Mówimy o programie 500 plus, że to wielki sukces. Jest, ale nie tak wielki, żeby ubóstwo spadało.
- Minister Rafalska mówiła, że ubóstwo wśród dzieci spada. A wie pan, co powiedział Leszek Miller? Że dzięki PiS ubóstwo nie ma już w Polsce twarzy dziecka.
- Nie będę zakłamywał rzeczywistości i twierdził, że 500 plus nie jest pozytywnym programem społecznym. Widzę też inne rzeczy. 800 tys. żyjących na granicy ubóstwa.
- Wróćmy do Schetyny.
- A może coś o SLD?
- Dobrze, Schetyna chce, by także SLD utworzył wspólne listy w wyborach samorządowych.
- Nie wierzę we wspólne listy. Nie dlatego, że nie chciałby ich SLD. Po pierwsze, nie zgodzi się na to Nowoczesna, po drugie PSL już powiedziało, że ich nie będzie.
- Ale byli na marszu.
- PSL nie było na marszu 1 maja. Schetyna też nie.
- Może nie chcieli być z wami łączeni?
- Ale my mieliśmy łączenie z Polską. Oni mieli łączenie tylko z tymi, którzy przyszli na marsz. To jest ta różnica - lewica myśli o całym narodzie, a prawica tylko o swojakach.
- Lewica myśli też o prawicy?
- Myśli o tym, jak odsunąć prawicę od władzy. Na pewno nie będę myśleć o bogatych. Bogaci powinni.
- Być biedni.
- ...dawać szansę także innym się bogacić. A nie bogacą się tylko oni.
- A chciałby pan wprowadzenia takiego podatku dla bogatych, jak chcą tego Zandberg i Razem? Chcą 75 proc.
- Nie jestem szaleńcem.
- Zandberg jest szaleńcem?
- Nie mówię o ludziach, ale ideach. Uważam, że 40-proc. podatek dla najbogatszych byłby najlepszy.
- Czyli bogaci mają być biedni?
- Nie, mają płacić wyższe podatki, by biedni płacili mniej.
- Dlaczego chce pan zdelegalizować ONR?
- To organizacja, która rozrasta się jak szarańcza i nikt z nią nie walczy. A ja chcę z nią walczyć.
- Każda organizacja chce się rozwijać.
- Przypominam sobie rok 2012, kiedy SLD składał wniosek o delegalizację ONR. Wtedy otrzymaliśmy odpowiedź od PO, która powiedziała, że nie można podnosić tematu, bo nie ma formalnie zarejestrowanego stowarzyszenia ONR. Okazało się, że jest zarejestrowane, że robi takie marsze jak ostatnio w Warszawie. Ktoś musi stanąć i powiedzieć "nie" temu draństwu. Nie podoba mi się, że chodzą po ulicach ludzie, którzy udają faszystów.
- Ale co oni panu zrobili?
- Odwołują się tradycją do organizacji z dwudziestolecia międzywojennego, która została uznana za nielegalną, bo faszyzującą.
- A wie pan, jak zginął szef ONR Mosdorf? Zginął w obozie koncentracyjnym, bo pomagał Żydom.
- A chce pan wiedzieć, ilu członków PPS zginęło w Majdanku, Treblince i Oświęcimiu?
- Chcę.
- Kilka tysięcy. Śmierć nie ma barw politycznych.
- Mówimy o konkretnej osobie - szefie ONR.
- Jeżeli opowiadamy o Polsce z roku 2017, w której mamy organizację o statusie dopuszczającym jakieś formy rasizmu - czy mi się to podoba? Oc zywiście, że nie. Czy to powód do delegalizacji? Oczywiście, że tak. Dalej - uważają demokrację za stan będący złem dla narodu. Chcę zapytać organa państwa, czy to podstawa do delegalizacji. Jeśli sąd uzna, że nie mam racji, powiem, że żyję w innym państwie, które ma jakieś swoje standardy. Ale chcę, żeby ktoś to sprawdził, a nie umywał ręce.
- Czuje się pan zaniepokojony tym, co robią na ulicach? Czy oni jakoś pana zaatakowali? Odbierali panu wolności osobiste?
- Tak. Pamiętam listy z pogróżkami, które dostawałem, a które mówiły, że mnie zabiją.
- Od ONR?
- Były różnie podpisane. Ale nie chodzi o Gawkowskiego. Dziś nie dotyczy to jednej osoby. Jak widziałem ich maszerujących po Warszawie wpisujących się w marsze nazistów z lat 30...
- Ktoś powie, że to kwestia pańskich skojarzeń.
- A pana nie?
- Niespecjalnie mi się to kojarzy z faszyzmem.
- Ja uważam, że zasady demokracji są łamane i chciałbym, żeby ktoś to sprawdził.