"Super Express": - Dlaczego Sojusz Lewicy Demokratycznej walczy zawzięcie o uzyskanie 3,5 proc. poparcia?
Krzysztof Gawkowski: - Chyba raczej 35 proc. poparcia!
- Nie, nie. Z sondaży wynika, że lista Sojuszu Lewicy Demokratycznej samodzielnie jest w stanie wywalczyć 5 proc. głosów, a Zjednoczona Lewica 3,5!
- A ja mam przed sobą sondaż, w którym Zjednoczona Lewica ma poparcie 9 proc. Walczymy o to, by był to wynik dwucyfrowy. By wprowadzić do Sejmu jak największą reprezentację.
- Wszyscy obserwowali spory między formacjami lewicowymi. Złośliwie spytam: kiedy się pokłócicie?
- Negocjacje były prowadzone, dotyczyły spraw programowych. Porozumienie zostało osiągnięte. Bylibyśmy głupi, gdybyśmy pokłócili się przy układaniu list wyborczych.
- Wasza kandydatka na prezydenta Magdalena Ogórek zaatakowała was, mówiąc, że chcieliście w kampanii zmusić ją do promowaniu się z generałem Czesławem Kiszczakiem. Faktycznie tak było?
- To bardzo przykre, że ktoś krytykuje dziś tych, którzy próbują coś zbudować. Zostawmy to. Wierzę, że projekt Zjednoczonej Lewicy to dobra oferta dla tych, którzy nie mieli na kogo głosować.
- Mówi pan o programie lewicy. Ale socjalne postulaty zagospodarowało Prawo i Sprawiedliwość, światopoglądowo w lewo skręca PO. Gdzie miejsce dla was?
- Platforma organizacją lewicową? Raczej zaściankową. Jeśli ktoś tylko zerka, jak nie wprowadzić ustawy o in vitro, zostawił postulaty związków partnerskich, to na pewno nie można go uznać za światopoglądową lewicę. Z kolei PiS to partia skupiona jedynie na przeszłości. Gra na nucie zmiany, ale poprzez rewolucję.
Zobacz: Sławomir Neumann: Rozliczymy się z rządów Tuska i PO
- A co wy chcecie zaproponować?
- Nasz program oparty jest na trzech filarach. Po pierwsze - sprawiedliwości społecznej. Po drugie - państwa przyjaznego dla obywateli, po trzecie - wyrównywania szans. Sprawiedliwość społeczna to mniej kontroli, więcej sprawiedliwych podatków, przywrócenie systemu emerytalnego, wprowadzenie minimalnej stawki za godzinę pracy w wysokości 15 zł. Państwo przyjazne to likwidacja umów śmieciowych, poprawienie prawa, pełna jawność płac urzędników. Równe prawa i szanse to związki partnerskie czy rozdział Kościoła od państwa. Chcemy nie tyle wyprowadzenia religii ze szkół, ile wprowadzenia jej na nowo do sal katechetycznych w parafiach.
- Antyklerykalizm części Polaków polega jednak na niechęci do majątków księży, ale już światopoglądowo jesteśmy społeczeństwem zdecydowanie bardziej konserwatywnym. Palikot poniósł porażkę właśnie na walce z religią i Kościołem. Dlaczego wam miałoby się to udać?
- Ale nie chodzi o to, by wytaczać działa przeciw Kościołowi czy religii. Należy jednak przestrzegać zapisów konstytucji. Polityk powinien czytać w myślach ludzi, którzy chcą zmian, a nie klękać przed księdzem czy episkopatem. Jestem za tym, by Kościół kontrolować pod kątem finansowym. Nie należy go jednak zwalczać czy bez sensu atakować. Nie będziemy wyrzucać krzyży z miejsc publicznych. Natomiast rozdział Kościoła od państwa jest rzeczą naturalną i zapisaną w konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej.