Krystyna Skowrońska: Nie można straszyć euro

2019-04-15 5:00

Sytuacja nie jest zero-jedynkowa - mówi o wprowadzenie w Polsce euro Krystyna Skowrońska, wiceszefowa sejmowej komisji finansów publicznych, posłanka Platformy Obywatelskiej.

Krystyna Skowrońska

i

Autor: Archiwum serwisu

„Super Express”: – PiS sobotnią konwencją wywołał temat przyjęcia euro w Polsce. Oni są temu bardzo przeciwni. Wy wzywaliście, żeby jak najszybciej je przyjąć. Coś się zmieniło?
Krystyna Skowrońska: – Sytuacja nie jest zero-jedynkowa. Po pierwsze, potrzebujemy dziś rzetelnej dyskusji na ten temat. Po drugie, kiedy PO przyjmowała takie stanowisko, żyliśmy w zupełnie innej rzeczywistości.
– Więc coś się zmieniło. Co takiego?
– Przypomnę, że wprowadzenie euro obwarowane jest licznymi zastrzeżeniami. Jest wśród nich choćby sprawa deficytu. A sytuacja budżetowa jest dziś zupełnie inna niż jeszcze dwa miesiące temu. PiS, obiecując wprowadzenie 500 plus na pierwsze dziecko oraz 13. emerytury, dramatycznie zmieniło na gorsze sytuację finansów publicznych. Uwarunkowania są na tyle inne, że nieprawdziwe jest straszenie, że PO w obecnej sytuacji chce wprowadzać euro.
– A powinniśmy je wprowadzić?
– Powinna trwać rzetelna dyskusja, a dziś straszenie Polaków euro będzie czymś dla nich fatalnym.
– PiS przywołuje przykłady krajów, które miały na euro stracić.
– Inne kraje przyjmowały euro w określonej sytuacji – gospodarczo bezpiecznej. Przywoływanie jako argumentu Grecji, która miała szereg problemów wewnętrznych i prowadziła nieodpowiedzialną politykę zadłużania państwa i mówienie, że chcemy powtórki, jest po prostu nieprawdziwym wyrażeniem stanowiska Platformy.
– No dobrze, ale czy euro jest Polsce potrzebne, czy nie?
– To kwestia do dyskusji. Odpowiedzi nie potrzebujemy na dziś czy na jutro. Wykorzystywanie tematu euro w kampanii, gdzie siłą rzeczy argumenty ustępują miejsca emocjom, to tylko próba wywołania strachu. To nie służy podjęciu dobrej decyzji. PiS przywołuje Słowację, stwierdzając, że na euro straciła. A proszę zwrócić uwagę, że przyjęcie wspólnej waluty jej gospodarce sprzyjało. Do tego, wbrew temu, co twierdzi PiS, pilnowano, by przy okazji zmiany waluty nie doszło do podwyżek cen. To pokazuje, że trzeba argumentów, a nie wiecowych emocji.
– Argumenty są dziś po stronie przyjęcia euro czy przeciwko temu?
– Musimy zważyć wszystkie „za” i „przeciw”.
– Strasznie pani ucieka od odpowiedzi.
– Nie można po prostu euro straszyć. Trzeba o nim rozmawiać. PiS doskonale zdaje sobie sprawę, w jakim momencie jesteśmy i że otwierając ten temat, starają się ludzi nastraszyć. My już mamy ceny europejskie, a płace są niestety daleko w ogonie Europy. Chciałabym, żeby o tym rząd powiedział, a nie odwoływał się do strachu jako elementu rozmowy o euro. Nie jesteśmy na wojnie, by decyzje podejmować tu i teraz. Jest czas, żeby się zastanowić, przedyskutować sprawę i dopiero na podstawie merytorycznych argumentów powiedzieć – przyjmujemy euro czy nie. Dziś PiS, wprowadzając euro do kampanii wyborczej, tworzy z niego temat zastępczy.
– Ale odpowiedź na pytanie, czy wchodzić do euro, czy też nie, to jedno z najważniejszych pytań. PiS swoje zdanie już wyraził.
– To pytanie zadajemy sobie od 15 lat. Jeżeli rząd nie powie, w jakiej sytuacji jesteśmy – jak wygląda sprawa deficytu czy długu publicznego – trudno rzetelnie na nie dziś odpowiedzieć.
Rozmawiał Tomasz Walczak

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki