Krystyna Pawłowicz odwołała się w swoim poście do zaleceń Parlamentu Europejskiego, by w budynku nie używać określonych słów. W rozesłanym dokumencie widać objaśnienia niektórych sformułowań i niezalecane formy na ich nazywania. Należą do nich między innymi „ideologia LGBT”, „homoseksualista” czy „zmiana płci”. Wykaz słów wzbudził w niej ogromne emocje.
Nie przegap: Kaczyński pod pomnikiem smoleńskim. Na dachu obok snajper [ZDJĘCIE]
- Jeśli zakażą słów:kobieta-mężczyzna,dziewczynka-chłopiec,ojciec-matka,naturalny-sztuczny,zdrowy-chory, normalny-nienormalny itd,to po radykalnym ograniczeniu możliwości słownego,precyzyjnego nazywania spr.zgodnie z ich naturą pozostanie nam tylko mowa ciała,mimiki jasnych gestów [pisownia oryginalna – przyp. red.] – napisała.
Jak widać, bezpośrednia Krystyna Pawłowicz obawia się, że po wprowadzeniu listy wyrażeń, których lepiej unikać, rozmowa będzie możliwa tylko dzięki mowie ciała.
Na instrukcje wysłane do deputowanych zwrócił uwagę także Patryk Jaki, nazywając je „dyskryminacją”.