Krystyna Pawłowicz się tłumaczy: Wolno jeść na sali sejmowej, a czasami trzeba!

2014-12-18 14:58

Najpierw wywołała skandal na sali sejmowej, a teraz pokrętnie się tłumaczy i obwinia innych, a siebie bierze w obronę. O kim mowa? Oczywiście o posłance Krystynie Pawłowicz, która na wieczornym posiedzeniu w Sejmie jak gdyby nigdy nic urządziła sobie konsumpcję posiłku...

Oj działo się w środę wieczorem na sejmowej sali... W roli głownej wystąpiła posłanka PiS Krystyna Pawłowicz, która podczas głosowań jadła na sali obrad Sejmu. Spotkało się to z ripostą posła Twojego Ruchu Andrzeja Rozenka, który stwierdził, że zamienia Wysoką Izbę w bar mleczny i poprosił, by posłanka wyniosła brudne naczynia.

Dzisiaj posłanka Pawłowicz przysłała do redakcji "Super Expressu" oświadczenie, w którym broni swojego zachowania.

Sprawdź koniecznie: "Siadaj KURDUPLU" w stronę Jarosława Kaczyńskiego poleciały ostre słowa! Prezes rzucił ciętą ripostę: Tu są niżsi!

Publikujemy je poniżej w całości.

- Czy wolno jeść na sali sejmowej? Wolno, a czasem trzeba. Wczoraj w salach posiedzeń komisji sejmowych obok wody postawiono dla posłów talerzyki z ciastkami i cukierkami czekoladowymi. Jest się czasem zmuszonym, gdy marszałek Sejmu niehigienicznie ustalający porządek obrad i taki tryb pracy posłów, w którym wielogodzinne, ciągłe głosowania nad budżetem wyznaczane są na wiele godzin nocnych i wczesnoporannych. W czasie głosowań z sali wyjść nie można. Bardzo wielu posłów ratuje się więc przyniesionymi na salę w kubkach na te długie głosowania – kawą, herbatą, sokami w butelkach, kanapkami czy małymi sałatkami serwowanymi w tym czasie w otwartym do rana, specjalnie na późne głosowania, bufecie.

Pan marszałek Sikorski, jak widzieliśmy, sam popijał różne płyny kilkakrotnie donoszone mu przez obsługę w różnokolorowych kubeczkach, co wywoływało też wesołe komentarze na sali. Pani minister spraw wewnętrznych T. Piotrowska siedząc jeszcze w ławach poselskich słynęła z ciągłego jedzenia. Na wszystkich prawie ławach poselskich, co każdy może zobaczyć, leżą często czekoladki, herbatniki, czasem kanapki, stoją filiżanki lub kubki i butelki z napojami. Niektórzy jedzą przyniesione przez siebie ciasto. Nikt demonstracyjnie nie je, ale podczas wielogodzinnych głosowań – niekiedy dyskretnie trzeba. Nikt nigdy nie robił z tego problemu. Zwyczaj chamskiego komentowania tej naturalnej sytuacji wprowadzili wczoraj palikociarze przy wsparciu marszałka Sikorskiego, który jak wspomniałam, sam ostentacyjnie popijał jakieś napoje donoszone mu w kubkach z zaplecza. Lepiej posilić się kanapką, niż zachowywać się jak po spożyciu…., lub po zażyciu… - twierdzi Pawłowicz.

A Wy co sądzicie o zachowaniu posłanki?

Zobacz więcej: Pawłowicz zrobiła bar mleczny w Sejmie! Wcinała obiad na posiedzeniu! Ale WSTYD!

Nasi Partnerzy polecają