"Super Express": - Część katolickich wyborców PiS może uważać, że zdradziliście, odrzucając projekt zupełnego zakazu aborcji autorstwa Ordo Iuris.
Prof. Krystyna Pawłowicz: - Część może tak odczuwać, ale tylko ci, którzy znajdują się na zewnątrz polityki albo nie śledzą tego, co się dzieje w Polsce. Autorom tej ustawy nie wyszła ani sama ustawa, ani akcja informacyjna o niej. I myślę, że osoby wierzące to zrozumieją. Episkopat też dystansował się do tego projektu.
- Projekt zakazujący aborcji był zły?
- Ten projekt był. My nie sprzeniewierzamy się ochronie życia, ale to musi być dobrze napisane i musi brać pod uwagę dzisiejsze czasy. PiS ustawiono w roli firmującego nie swoją ustawę, a ten projekt zawierał zapisy, z którymi nie można się zgodzić.
- Na przykład?
- Nie znam posła PiS, który zgodziłby się na karalność kobiet. Ten, kto pisał tę ustawę, wykazał się kompletną nieznajomością psychologii społecznej. W efekcie to napotkało opory społeczne, które podkręcono jako protesty antyrządowe. A co miał do tego pan Kaczyński czy Ziobro? Straszono kobiety, że za poronienie pójdą do więzienia. Epatowano zakazem aborcji z gwałtu, choć to w dużej mierze mit.
- W jakim sensie?
- W zeszłym roku doszło do jednej ciąży z gwałtu. Dwa lata temu do żadnej. Do tego straszono śmiercią kobiet, które rodziłyby dzieci, a to też nieprawda! W polskim prawie zwalnia się lekarza od odpowiedzialności, jeżeli ratując matkę, poświęci życie dziecka. Uznaliśmy, że nie ma sensu popierać tego projektu i przygotujemy własny.
- Czyli będzie projekt PiS zmieniający ustawę antyaborcyjną?
- Tak, w jednym zakresie. Chodzi o aborcje dzieci z zespołem Downa. To jest 80, a nawet 90 proc. aborcji. 80 proc. Polaków uważa, że dzieci z zespołem Downa nie powinny być zabijane. I żadnego więzienia i karania kobiet, bo to był jakiś koszmarny zapis! Nie przy ciążach, nie przy poronieniach! Oczywiście wyłączając sprawy kryminalne, ale to jest zupełnie inna kwestia.
- Ludzie popierający restrykcyjny projekt Ordo Iuris nie protestowali?
- Piszą do mnie, że "zdrada"... Ale to nie jest zdrada. Albo chcą coś realnie osiągnąć, albo nic. Nie można abstrahować od polskich realiów i żyć bez kontaktu z rzeczywistością. PiS chce rzetelnego spełnienia swoich obietnic. I PiS nigdy nie mówił o "pełnym zakazie aborcji". Nie jesteśmy społeczeństwem ultrakatolickim. Polityka polega na skuteczności. Nie sztuka stanąć jak Ordo Iuris i krzyknąć: my mamy rację. Ordo Iuris zebrało podpisy, zrzuciło ustawę na barki posłów i sobie poszło. Mam przykre wrażenie, że wcale nie chcieli niczego osiągnąć, ale tylko coś zademonstrować.
- Posłanka PO Joanna Mucha podczas protestu mówiła, że "aborcją zajmują się głównie ci, którzy dzieci nie mają". Jak pani to przyjęła?
- Pani Mucha to niech najpierw uporządkuje swoje życie rodzinne i dopiero poucza innych. I to nie jest żaden argument. Czy papież Franciszek, który z zasady nie ma dzieci, nie powinien apelować o ochronę ich życia, o opiekę nad nimi? Nie ma prawa, bo sam nie ma? Ja nie mam dzieci, więc gdy widzę, że ktoś krzywdzi dziecko, nie mogę się odezwać? To bzdury! Chcę jednak dodać, że na protestach tych pań były nie tylko pani Mucha czy pani Środa. Pojawiły się też słuszne postulaty. I PiS się nimi zajmie.
- Czyli widzi pani pozytywne strony poniedziałkowego "strajku" kobiet i protestów z weekendu?
- Tak, w pewnych kwestiach tak.
- Nikt mi nie uwierzy, że rozmawiałem z tą Krystyną Pawłowicz.
- A dlaczego? My nie jesteśmy jak poprzednicy, którzy odrzucali wszystko z zasady i zawsze uważali, że wiedzą lepiej, nie słuchając ludzi. Oczywiście na tych protestach wiele osób mających dobre intencje po prostu skrajnie nastraszono i wykorzystano, próbując przekierować ich sprzeciw politycznie. Z czasem mam nadzieję, że do ludzi dotrze, że zbudowano to na nieprawdzie. PiS prowadzi bardzo prorodzinną politykę, stroniąc od skrajności.
- Wróćmy do protestów kobiet.
- Była i czarna twarz tego protestu. Pogłębił podziały i skłócił ludzi, dezinformując wiele kobiet o tym, co robi lub popiera PiS. Było wulgarne zachowanie, gesty ze środkowym palcem, okrzyki. To, co przedostaje się do mediów. Czego się jednak spodziewać np. po pani Środzie, która chyba przed tygodniem krzyczała: "Teraz ruszmy na kościoły". Jej wszystko z Kościołem się kojarzy... Tego typu protest, chyba pierwszy, zakończył się też fizycznym atakiem, podłączyli się jacyś faceci w kominiarkach, grożono podpaleniem biur poselskich... Tego wcześniej nie było. I część pań, które rozkręcały ten protest, też powinna się nad tym zastanowić.
- A te dobre strony?
- Dobre było w nich to, że pokazały pewne granice i zasugerowały zmianę kolejności pewnych prac rządu i parlamentu.
- Czyli?
- Pamięta pan, jak do rodziców dzieci niepełnosprawnych protestujących w Sejmie przyszedł pan Tusk?
- Tak. Wyszedł, powiedział, że nie ma pieniędzy, i poszedł.
- Właśnie, umył ręce! Tak nie może być i premier Beata Szydło zapowiedziała już zabezpieczenie środków w budżecie na 2017 rok na ochronę osób, które wychowują chore dzieci lub które mają problemy ciążowe, czyli będzie też pomoc w okresie prenatalnym. PiS i tak chciał się tym zająć, ale raczej w dalszej kolejności, już po 500 plus, po lekach dla seniorów i po programie mieszkaniowym. Teraz to przyspieszyło.
- Nie lepiej było zajmować się właśnie takimi rzeczami, których ludzie oczekiwali w pierwszym rzędzie, a nie wracać do ustawy antyaborcyjnej?
- Ależ my się tym nie zajmowaliśmy! Zajmowaliśmy się odpieraniem ataków w sprawie nie naszego projektu! Rząd robi swoje i będzie zwracał uwagę na sprawy społeczne.
- Wielu pani podejście do tego tematu zaskoczy.
- Zdaję sobie sprawę, że moje spokojne wyjaśnienia do wielu nie dotrą. Mam już przyprawioną przez media gębę, wiele lewaczek nadal będzie manipulować, a "Wyborcza" napisze swoje i znów będzie, że PiS chce czegoś złego dla kobiet. Niech piszą, prawda jest inna.
- Obecna ustawa obowiązywała przez lata. Nie ma pani obaw, że jeżeli PiS zmieni nawet jeden zapis, to od wyborów do wyborów będzie już za każdym razem nowa, z przechyłem w lewo lub prawo?
- To nie do końca tak. W poprzedniej kadencji Sejmu poseł Kempa w imieniu Solidarnej Polski proponowała wyłączenie aborcji tylko w tym jednym, eugenicznym przypadku i niewiele zabrakło, żeby to zostało przegłosowane. Więc po stronie PO, opozycji też jest zgoda na jakąś korektę. Oczywiście głównie tę dotyczącą dzieci z zespołem Downa. Choć są to sprawy, które trzeba poruszać z wyczuciem, ostrożnie. A nie wrzucać projekt z karami więzienia! Widzę, że akcja informacyjna, pozytywne przykłady rodziców z dziećmi Downa, jak ministra Jakiego, pani Milczanowskiej, robią znacznie więcej niż jakieś grożenie karami. To uszlachetnia, za to się idzie do nieba, a nie za grożenie ludziom. I polecam to wszystkim, zwłaszcza tym paniusiom mającym usta pełne "polityki równościowej". Kojarzy pan panią Hannę Bakułę?
- Tę malarkę?
- Ja ją kojarzę głównie z tego, że robiła sobie wszystkie te operacje twarzy... Ona mówi o "kalekach" i "bękartach", które trzeba usuwać. Przecież to jest mowa nienawiści, którą podobno tamta strona tak piętnuje! W jednym z polskich seriali gra chłopiec z zespołem Downa i to też jest pozytywny przykład. To są wspaniałe dzieci, ufne. Niech się takie dziecko przytuli do pani Bakuły i niech ona powie, że je trzeba usunąć! Czego jednak wymagać od osoby, która myśli tylko o sobie i tych swoich operacjach?
Zobacz też: Sławomir Jastrzębowski: PiS-ie, odczep się od dziennikarzy!