"Super Express": - Joanna Szczepkowska w wywiadzie dla "Super Expressu" powiedziała o pani tak: "Posłanka ma bardzo denerwującą ekspresję. Jest niewątpliwie osobą nadpobudliwą. Ona sama i to, co mówi, strasznie mnie denerwuje". Mówi to osoba, która jest, tak jak pani, przeciw lobby homoseksualnemu.
Prof. Krystyna Pawłowicz: - Nigdy bym tak o kimś nie powiedziała.
- Pani Szczepkowska pani nie
denerwuje?
- Nie, każdy ma prawo mieć swoje poglądy. Jeśli krytycznie się wyrażam, to o uczynkach danej osoby. Pani Szczepkowska ma problem z lobby homoseksualnym, ale być może chodzi o jakiś konflikt zawodowy w teatrze. Natomiast wszędzie mówi, że ma przyjaciół homoseksualistów i to jej nie przeszkadza. Według niej to nie jest choroba...
- Homoseksualizm to choroba?
- Niech pani Szczepkowska zajrzy sobie do podręczników psychiatrii polskiej z lat 90. Ja zaglądałam i tam homoseksualizm opisany jest jako choroba psychiczna.
ZOBACZ: Pawłowicz: "Czy współżycie do odbytu to miłość?"
- Tak było, ale już nie jest.
- Teraz jest poprawność polityczna. Tego się nie przegłosowuje, jak zrobiła to WHO, wykreślając homoseksualizm z listy chorób. Natomiast pani Szczepkowska wychowana jest na TVN i "Gazecie Wyborczej".
- Wojewódzki mówił, że posługuje się pani językiem nienawiści. Ma rację?
- Pan Jakub Wojewódzki, lat chyba 60...
- Strasznie pani złośliwa.
- A ile ma? 70?
- Chyba 51.
- Nie wygląda. Wygląda tak staro, a do tego jeszcze mówi jak sklerotyk. W każdym razie niech poda jakieś przykłady. Bo czy mówienie barwnie i dosadnie, w sposób, który ludzie rozumieją, to mowa nienawiści? No nie. Niech sam się sobie przyjrzy, bo zachowuje się w sposób skandaliczny, naruszając wszelkie reguły, obrażając Polskę, Kościół, właściwie też siebie. Sam bowiem sprowadza się do najniższego poziomu.
- Używa się przeciwko pani słów, które pani wypowiedziała: "Spotkałam się kiedyś w jednym z programów telewizyjnych z Kidawą-Błońską i ona zaczęła opowiadać, że homoseksualistów należy wspierać, bo między nimi jest miłość. Odpowiedziałam: jaka miłość? Czy współżycie do odbytu to jest miłość?".
- Pani Kidawa-Błońska mówiła, że tych ludzi trzeba szanować, bo to naturalne.
- A nie trzeba szanować?
- Zapytałam, czy współżycie do odbytu jest naturalne. Ona na to, że zaraz wyjdzie. A właśnie o to chodzi, żeby sprowadzać tę sprawę do konkretu. Nie chciałam mówić o darkroomach, bo ludzie wymiotowaliby przed telewizorem. Proszę państwa, pytajcie o konkrety! Jaki tam gej? Gej to po angielsku chłopaczek! Dzisiaj język ma służyć do manipulowania państwem, żebyście myśleli, że to takie fajne. A to polega na współżyciu do odbytu. No niestety!
- Musimy używać takich słów jak "odbyt"? Jakby mówił tak lekarz, to OK. Ale jak pani to mówi, to się boję. Po co takie szczegóły?
- Żeby powiedzieć prawdę o tym zjawisku. A ludzie nie wiedzą.
- Dwóch dorosłych mężczyzn siedzi w domu i nikomu nie przeszkadza. Wtedy nie ma pani nic przeciwko temu?
- Niech sobie siedzą i robią, co chcą. Ale nie mogą wyjść na ulice.
- Jak to nie mogą wyjść na ulicę? Dlaczego?
- Bo obraża to poczucie moralności innych. Nie chcę widzieć na ulicy dwóch śliniących się wzajemnie facetów. Są ludzie, którzy wychowują dzieci po chrześcijańsku i nie chcieliby ich demoralizować. Nie chciałabym, żeby ludzie, którzy są w mniejszości, narzucali coś większości. Ani żeby wprost twierdzili, że to większość jest chora, gdy sami są rodzinofobami i nienawidzą kobiet.
- Jak oni nie mogą wychodzić na ulicę, to co im wolno?
- Wszystko im wolno, ale u siebie w chałupie. W chałupie nie wolno im krzywdzić dzieci. Bo oni podejmują kolejne działania, żeby zaspokoić swoje chore chucie i chcą adoptować dzieci.
- Ale gej to niekoniecznie jest pedofil.
- W Ameryce pederaści adoptowali po 7-8 chłopców i okazało się, że ich wykorzystywali.
- Były takie przypadki i opisywaliśmy je. Ale gej nie musi być zaraz pedofilem.
- Były badania i ks. Oko o tym mówi, że ponad połowa lub nawet większość gejów to są pedofile. Nic pan na to nie poradzi, może ich pan bronić. Wiem, że pan ma dobre serce. Ja też mam dobre serce.
- Zmieniamy temat. Antoni Macierewicz to człowiek, który może przechodzić ściany?
- Może. Popieram całą jego charakterystykę, którą przedstawił prezes Kaczyński.
- A na jakim stanowisku by go pani widziała?
- Kompletnie nie interesują mnie domysły. Bardzo dobrze czuję się w PiS i cieszę się, że akceptuje się tam moje radykalne, jak na PiS, poglądy w różnych obszarach.
- Rzecznik czasami panią stopuje?
- Nikt mnie nie stopuje.
- A prezes nie mówi: "Pani Krystyno, trochę za mocno na tym wykładzie"?
- Nie stopuje.
- Mówiła pani o ustawie, która ma m.in. pomóc funkcjonariuszom niemieckim interweniować np. w Polsce...
- Nie wiadomo komu ma to pomóc. To ustawa, która dopuszcza sprowadzenie do Polski funkcjonariuszy nie tylko z krajów UE, ale teoretycznie również z Rosji. A chodziło o pomoc w zwalczaniu przestępstw na terenach przygranicznych.
- Więc Niemcy by nam pomagali.
- Nie wiadomo, na jak długo mogą być wzywani. Mogą być wzywani w celu zwalczania niepokojów społecznych, przywracania porządku publicznego i pomocy w opanowywaniu zgromadzeń publicznych. To nie ma nic wspólnego z decyzjami unijnymi, bo one miały dotyczyć pomocy przygranicznej. Ustawa daje możliwość wprowadzenia obcego wojska, służb...
- Ale w specjalnych przypadkach.
- W jakich? Czytał pan tę ustawę?
- Czytałem, chodzi o to, że jeśli ściga się jakiegoś bandytę i on przejeżdża przez granicę...
- Wojsko słać za jednym bandytą? Proszę uzasadnienie przeczytać, chodzi o to, żeby pacyfikować rozruchy po meczach piłkarskich, manifestacje...
- Pani nie chce, żeby pacyfikować rozruchy po meczach?
- Nie chciałabym, żeby mi tu zjeżdżali i krzyczeli: "Hande hoch!" albo "ruki wwierch!". To głęboko mnie upokarza - jako Polkę. Co więcej, to ułatwia możliwość penetrowania przez obce służby. Oni przecież gdzieś muszą stacjonować. To może być piąta kolumna. W wykonaniu tego rządu to jest oczywiste. Tusk nie kocha Polski, zresztą sam powiedział, że Polska to jest nienormalność.
- Gombrowicz też tak sugerował.
- To upokorzenie Polaków. To może spowodować, że młodzi ludzie organizujący się na stadionach dla zwykłego odreagowania mogą tworzyć doraźne grupy, które będą biły się z tymi Niemcami i Ruskimi.
- Zaapelujmy, żeby te grupy się nie tworzyły.
- Nie! Niech się tworzą. Jeśli będą u nas najeźdźcy ruscy...
- ...i niemieccy?
- Ja nie mówię, żeby się z nimi bić, ale demonstrować. Trzeba dać do zrozumienia, że sobie tego nie życzymy.