Krystyna Kurczab-Redlich: Te same metody co w Czeczenii

Jak ostatnie wydarzenia na Ukrainie komentowane są przez media w Rosji.

"Super Express": - Co w Rosji mówi się i pisze o sytuacji na Ukrainie?

Krystyna Kurczab-Redlich: - Na opozycyjnych portalach, a jest ich trochę, widać masę radosnych wpisów. Ale nie zapominajmy, że w Rosji Internetem posługuje się głównie młodzież i inteligencja. Z kolei w oficjalnej narracji dominuje teza, że całą rewolucją ukraińską rządzą Stany Zjednoczone.

- Nawet nie Unia Europejska?

- Nie, USA. A to przecież zupełnie nie idzie w parze z tym, jak zachowywał się Obama.

- O Ukrainie wypowiedział się dopiero, gdy na Majdanie zaczęli ginąć ludzie.

- Właśnie. W rosyjskiej telewizji słyszałam np., że sztab rewolucyjny mieści się w amerykańskiej ambasadzie. Wśród analiz pojawia się też taka, że obalenie Janukowycza na Ukrainie bardzo przypomina zamach stanu czarnych pułkowników w Grecji w 1967 r., bo w obu przypadkach zmiana dokonała się za pieniądze USA, a do władzy doszli ekstremiści i neofaszyści.

- Rosyjska NTV podała, że aktywiści Majdanu strzelali w plecy do swoich ludzi, żeby zrzucać potem winę na Berkut.

- Po moich doświadczeniach z Czeczenii mogę powiedzieć, że wtedy mówiono dokładnie to samo. Że to Czeczeni mordowali Rosjan oraz że mordowali swoich, żeby wykazać okrucieństwo Rosji. To te same umysły i metody. Jest wiele kanałów telewizyjnych w Rosji, ale wszystkie podporządkowane są administracji kremlowskiej. Ani razu nie pokazano Berkutu, który strzela. Pokazywano za to przedstawicieli drugiej strony z automatami. Długo tylko fragmentarycznie pokazywano ludzi na Majdanie, żeby nie pokazać Majdanu pełnego ludzi. Najbardziej poczytne i proputinowskie gazety jak "Moskiewski Komsomolec" i "Komsomolskaja Prawda" uważają, że władzę przejęła garstka ekstremistów, nie społeczeństwo ukraińskie chcące zmiany. Każdy ruch nowego rządu na Ukrainie będzie rozumiany jako wola USA, a nie Ukrainy.

Zobacz też: Ukraina spłynęła krwią! Snajperzy strzelają do ludzi z dachów

- Media w Rosji spekulują zapewne o możliwych scenariuszach na przyszłość.

- Większa część Rosjan nie wyobraża sobie Rosji bez Ukrainy. Wiele się mówi o Krymie i o wschodniej części, że nie przyjmą nowej władzy. Nie sądzę, żeby po zakończeniu olimpiady w Soczi Rosja z założonymi rękoma patrzyła na pokojowy rozwój demokratycznej Ukrainy.

- Pani zdaniem Rosja na serio wejdzie teraz do gry?

- Obym się myliła. Nie można wykluczyć, że Rosja odwoła się do 8 mln swoich rodaków, którzy mieszkają na Ukrainie. I że nie będzie chciała ich "chronić przed prawicowymi ekstremistami".

Krystyna Kurczab-Redlich

Dziennikarka