"Super Express": - Trwającą wizytę Eriki Steinbach w Polsce wielu traktuje jako prowokację. Pani również?
Krystyna Grzybowska: - Na pewno ma w sobie coś z prowokacji. Oczywiście, pani Steinbach może sobie przyjeżdżać do Polski jako osoba prywatna. Jednak tym razem pojawia się oficjalnie jako przedstawicielka Bundestagu ze wzruszającymi hasłami pojednania. Świadczy to albo o tym, że nasze kanały dyplomatyczne zawiodły, albo że nie mamy na to żadnego wpływu.
- Jako ktokolwiek by przyjeżdżała i tak będzie reprezentować Związek Wypędzonych?
- Oczywiście, i jest to niebezpieczne. Pani Steinbach doskonale wstrzeliła się w panujący do niedawna w Niemczech nastrój łamania tabu wokół wypędzonych, jakie panowało tam przez długie lata. W swoich wystąpieniach podważała on decyzję aliantów o zmianie granic i ład, który zapanował po II wojnie światowej. Wykorzystała dla swoich celów ogromną ranę na duszy narodu niemieckiego, którą zadał jej nazizm, usiłując zrzucić choćby część zbrodni Niemców na podbite przez nich narody, głównie na Polaków.
- Rząd kanclerz Merkel i jej partia doskonale zdają sobie sprawę z kontrowersji, jakie budzi w Polsce i Czechach. Czemu więc po cichu wspiera działalność Eriki Steinbach?
- Pamiętajmy, że Związek Wypędzonych to nie tylko ci, którzy musieli opuścić dzisiejsze tereny Polski zaraz po wojnie, bo tych zostało już niewiele. Członkami tej organizacji są także ich rodziny oraz tzw. późni przesiedleńcy. Są więc ogromną grupą ludzi, która stanowi elektorat CDU i kanclerz Merkel musi się z nimi liczyć.
- Jakie są realne wpływy Eriki Steinbach w samym CDU?
- Wydaje mi się, że na szczęście nie ma już realnego wpływu na politykę tej partii i można nawet zaryzykować stwierdzenie, że jej kariera znalazła się na równi pochyłej. Jednak póki jest szefową Związku Wypędzonych, odgrywa ogromną rolę w mobilizacji elektoratu.
- Jej przyjazd do Polski może mieć coś wspólnego z jej słabnącą pozycją polityczną?
- Myślę, że tak. Zapewne chce wrócić na pierwsze strony gazet i wizyta w Polsce zakończona jakąś draką z jej udziałem bardzo by jej w tym pomogła. Może grać na tym, że przyjeżdża z gestami pojednania, a Polacy witają ją z nienawiścią.
- Spodziewa się pani, że w czasie tej wizyty pokusi się na jakieś kontrowersyjne wypowiedzi?
- Jak to ujął sekretarz generalny CDU Roland Pofalla, przyjechała ona do Polski "z ludzką wielkością i dalekowzrocznością". Sądzę więc, że będzie się starała tego trzymać. Kto jednak wie, czy nie będzie chciała posunąć się do jakichś powtórek z jej dawnych wypowiedzi czy deklaracji.
Krystyna Grzybowska
Była korespondentka "Rzeczpospolitej" w Niemczech. Publicystka "Gazety Polskiej"