- Podczas spotkania sylwestrowego, którego uczestnikami byli Przemysław Czarnecki, jego żona oraz znajomy pary, doszło do nieporozumienia, a następnie zdarzenia, którego przebieg jest teraz ustalany w toku dochodzenia prowadzonego w kierunku spowodowania naruszenia czynności narządu ciała – informuje nas prok. Łukasz Łapczyński, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
O co poszło? Powody podobno były osobiste. Doszło do ostrej sprzeczki. Czy w jej trakcie Przemysław Czarnecki zranił nożem Krzysztofa, swojego dobrego znajomego i ojca chrzestnego swojego dziecka? Polityk twierdzi, że to kompletna bzdura i nikomu nie zrobił krzywdy. - Nikogo nie raniłem nożem! - przyznaje nam.
Prawdą jest jednak, że ojciec chrzestny córki posła został ranny. Jak ustaliliśmy, z jego ręki lała się krew, która później była widoczna w wielu miejscach mieszkania na warszawskim Wilanowie. Czarnecki, jeszcze przed tym jak pojawiła się krew, chciał wyprosić mężczyznę z mieszkania. - Sytuacja była coraz bardziej nerwowa - mówi nam znajomy posła. Wtedy Czarnecki wezwał policję. Funkcjonariusze na miejscu zbadali trzeźwość obu mężczyzn. - Przemysław Czarnecki został poddany badaniu alkomatem. Był trzeźwy. Następnie, jeszcze tego samego dnia w Komisariacie Policji w Wilanowie został przesłuchany na okoliczności zdarzenia. Złożył zeznania opisując przebieg spotkania – dodaje prokurator Łukasz Łapczyński.
Według naszych informacji wyprowadzony z domu mężczyzna miał ponad dwa promile alkoholu we krwi, a rana została natychmiast opatrzona.